Opinia użytkownika: Mary_4
Dotycząca firmy: Szpital Rydygiiera Kraków
Treść opinii: Kilka lat temu (dość dawno) ale nie zapomnę tego nigdy zostałam w tamtym szpitalu bardzo źle potraktowana na Izbie Przyjęć. Pracowałam wówczas wieczorami w Tesco (dorabiałam podczas studiów). Do domu wracałam ok 1 - 2. To był dla mnie bardzo ciężki finansowo okres, sypiałam po parę godzin dziennie - tym bardziej do dzisiaj mam wielki żal o to jak mnie potraktowano. Wracałam z pracy autobusem nocnym do domu. W autobusie był tłok. Zrobiło mi się bardzo słabo, chwilę tak stałam i koszmarnie rozbolał mnie brzuch - na tyle źle się czułam że nie byłam w stanie dojechać do domu autobusem (który jeździł raz na godzinę) i wysiadłam w połowie drogi (jakieś 6 kilometrów od domu) zdając sobie sprawę, że na kolejny autobus będę musiała bardzo długo czekać. Brzuch wydawało się że mi rozsadzi! Po chwili namysłu zadzwoniłam do chłopaka żeby po mnie przyjechał. Początkowo zawiózł mnie do mieszkania (mieszkała wówczas sama) ale gdy zobaczył, że wiję się z bólu postanowił, że nie może mnie zostawić samej w mieszkaniu (w którym nie miałam żadnego leku). Postawił mi warunek - albo jadę z nim do domu albo do szpitala. Postanowiłam jechać do niego do domu. Nie dojechaliśmy jednak. Pod koniec drogi już nie wytrzymałam i powiedziałam, żeby wiózł mnie do szpitala. W szpitalu oczywiście nie zostałam powitana mile bo obudziłam bardzo zmęczone Panie pielęgniarki oraz dyżurnego lekarza. Przez 15 minut cała trójka próbowała mi wmówić najpierw, że jestem naćpana, później pijana a na koniec, że to na pewno od miesiączki. Nie miałam siły się bronić sama, bo mojego wówczas już narzeczonego nie chcieli wpuścić do środka. Gdy już doszli do wniosku, że nie jestem ani naćpana, ani pijana ani nie mam miesiączki zaczęli sugerować, że jestem lekomanką, która próbuje wyłudzić zastrzyk przeciwbólowy (nigdy żaden lekarz mnie tak nie upokorzył) Gdy już postanowili mi w końcu pomóc usłyszałam, że mnie tu nie powinno w ogóle być! Jestem z poza Krakowa. W Krakowie tylko studiowałam i mieszkałam w tygodniu. Nie wiedziałam do jakiego szpitala przynależy mój region (mieszkałam w okolicy Bronowic). Gdy zdecydowałam się jednak jechać do szpitala byłam w okolicach Czyżyn - mój narzeczony w pierwszej kolejności pomyślał o tym szpitalu. Lekarz powiedział, że w ogóle nie powinnam być tu przyjęta i że następnym razem jak dostanę okres lub będę miała inny równie śmieszny problem to, że mam jechać do szpitala w moim rejonie. Gdy już dostałam zastrzyk przeciwbólowy na który nie mogłam doczekać się przez 20 minut wyszłam stamtąd ze łzami w oczach i upokorzona. Do kompletu, o który podejrzewana brakował chyba tylko Pani Lekkich Obyczajów (choć kto wie, czy o tym też nie pomyśleli...) Tak zostałam tam potraktowana, bo szukałam pomocy o 2 w nocy...