Opinia użytkownika: Klaudia_218
Dotycząca firmy: Biedronka
Treść opinii: Po wyjściu z samochodu, udałam się w stronę gablot, w których umieszczone są plakaty z promocjami sklepu. Sprawdziłam ich aktualność (były aktualne) oraz czystość gablot (gabloty były czyste), a następnie zajęłam się sprawdzeniem ogólnego stanu czystości parkingu i najbliższego otoczenia sklepu. Tak jak to opisywałam w ankiecie, powierzchnia parkingu była zaśmiecona: na ziemi leżały porozrzucane papierki (np. opakowania po batonach), niedopałki papierosów oraz stare paragony. Strefa wokół wejścia do samego marketu wyglądała podobnie. Po krótkiej chwili weszłam do środka. Od razu rzuciło mi się w oczy to, że podłoga w sali wejściowej również jest zaśmiecona. Tak jak to było w przypadku parkingu, na podłodze znajdowały się papierki. Sprawdziłam aktualność ulotek wyłożonych na parapecie oraz w podajnikach (były aktualne), weszłam na salę sprzedaży i wzięłam koszyk (koszyk był czysty, niezabrudzony). Zaczęłam chodzić po sklepie, po kolei wykonując poszczególne punkty umieszczone w instrukcji. Najpierw, udałam się w stronę stoiska z owocami i warzywami. Warzywa i owoce były estetycznie ułożone i wyglądały na świeże, jednak na wadze służącej do ich ważenia widniały smugi. Kiedy sprawdziłam czy przy stoisku znajdują się reklamówki foliowe (znajdowały się po obu stronach stoiska), podeszłam do stoiska z pieczywem. Sprawdziłam obecności bułek 50g PZ oraz chleba krojonego 500g (oba produkty znajdowały się w sklepie), a następnie to, czy po obu stronach regału z pieczywem znajdują się reklamówki foliowe (były obecne). Po sprawdzeniu obu stoisk, zaczęłam chodzić po markecie, zwracając uwagę na czystość panująca na sali sprzedaży. Produkty na półkach były ułożone w sposób estetyczny, jednak w niektórych miejscach (np. na paletach z wodą) znajdowały się puste folie po towarach, które były w nich wcześniej umieszczone. Po zrobieniu drobnych zakupów, udałam się na poszukiwanie pracownika, którego mogłabym poprosić o pomoc w znalezieniu produktu, który mnie interesował (kiełki). Panią Jolantę spotkałam tuż przy wejściu do magazynu. Poprosiłam ją o pomoc w znalezieniu kiełków, a ona udała się w odpowiednie miejsce i wskazała produkt na półce. Następnie oddaliła się, a ja wróciłam do sprawdzania sklepu. Podeszłam do stołów spotowych, sprawdziłam czy produkty na nich są ustawione w estetyczny sposób (były), a następnie odszukałam czytnik cen. Kiedy już go znalazłam (znajdował się przy lodówce z nabiałem), sprawdziłam cenę jednego z produktów z mojego koszyka (cennik był sprawny) i wróciłam do zakupów. Po dłuższej chwili, udałam się w stronę kas, sprawdzając jednocześnie stan czystości ich najbliższego otoczenia. W kolejce do kasy numer jeden stanęłam jako piąty klient. Podczas mojego czekania, ustawiło się za mną jeszcze kilka osób, jednak kasa numer dwa (jedyna zamknięta) nie została otworzona. Kiedy nadeszła moja kolej, kasjerka przywitała mnie werbalnie i wzrokowo, a następnie przeszła do skasowania moich produktów. Kiedy skończyła, podała głośno kwotę do zapłaty oraz wysokość otrzymanej przeze mnie reszty. Pieniądze wraz z paragonem podała mi do ręki. Na koniec pożegnała mnie słowami "dziękujemy, zapraszamy ponownie", a ja opuściłam sklep.