Zgłoś nadużycie

Opinia użytkownika: zalogowany_użytkownik

Dotycząca firmy: Carrefour

Treść opinii: Wybrałam się dziś na małe zakupy do Cerrefour w Będzinie, na osiedlu Syberka. Już samo wejście nasuwa chęć odwrotu. Przy drzwiach wejściowych wita mnie pies, bez smyczy i kagańca, trzęsie się z zimna nie mniej czuję obawę jak zareaguje, kiedy będę chciała otworzyć drzwi. Parkin jest właściwie nie oświetlony , jakieś nikłe światło z parkingu obok rzuca łaskawie okiem. Ponieważ sklep jest czynny do 21, mogłam po pracy późnym wieczorem dokonać drobnych zakupów. Posiadam też kartę lojalnościową i uznałam, że przyda się kilka dodatkowych punktów. W sklepie panuje bałagan, po lewej stornie ustawione są regały na pieczywo, jest ono wymieszane mimo oddzielnych segmentów. Pieczywo jest twarde i zeschnięte. Pracownik ochrony jest miły, wita mnie uśmiechem ale to nie rekompensuje brudu i nieładu jaki tu panuje. Po prawej stronie jakieś pozostałości po świętach Bożego Narodzenia, zbędne i zupełnie nie odpowiadające rzeczywistości. Nieco dalej sektor z warzywami, ceny przyklejone raczej do posadzki niż produktów. Należałoby większość przecenić, sczerniałe pieczarki i awokado, ich znikoma ilość dodatkowo zniechęca do kupna. Wyszukuję kilka cytryn, trzeba zważyć, a szala wagi trąci sokiem z kapusty, marchew blada wątpliwe by miała choć namiastkę karotenu. Ogólnie miejsce przypomina wykopalisko. Tuż za warzywami wyspa z multi asortymentem, przysłowiowy szwarc, mydło i powidło, towar źle oznakowany, koszyki wypełnione towarem, z kończącym się terminem ważności. Kiepskie oświetlenie przytłacza. Wąskie ścieżki w samym centrum sklepu powodują kolizję wózków klientów, mimo, że jest ich zaledwie kilkoro. Mijam regał ze słodyczami, tutaj przechodzi się względnie spokojnie, produkty są drogi, żadnych promocji bądź informacji o przecenach. W sklepie panuje zaduch, klimatyzacja nie działa, bowiem jej uruchomienie powoduje zwarcie instalacji. Znajduję kawę, pijam Jacobs, duże opakowanie kosztuje 19,90 zł, male 9,90 zł i duży napis promocja. Interesujący marketing... Alejka prowadzi mnie do chłodni z mięsem i wędliną, o zgrozo! Łopatka marki carrefour, w trosce o kogo pytam? Mielone bezcenne bo brak informacji o cenie, piersi z kurcząt, z których wycieka czerwono-blada ciecz. Termin spożycia 06.02.2013 r. ! Jeszcze dziś należałoby to zjeść, (może za karę wybredny kliencie). Opuszczam chłodnię z mięsem, szukam obok ryb i nabiału, półki wyszczerbione, trudno znaleźć ceny poszczególnych towarów, skąpy asortyment, i strasznie drogo. Łosoś wędzony na zimno wychodzi na kilogram prawie 50 zł, ale obok fiszka - PROMOCJA! Szukam jogurtów, moja ulubiona marka to Zott, owszem jest ale tylko duże opakowania. Mijam tłuszcze do smarowania, obok wózek, wrzucone do niego dwa opakowania jakiegoś jogurtu, słoik śledzi opiekanych w cenie dla ichtiologów, słoiczek zupki dla niemowląt i urządzenie do metkowania z przyklejonym nadrukiem PROMOCJA... Regał z piwem, chłodnia nie działa, więc jakie znaczenie ma kupno zimnego, kiedy jego temperatura odpowiada towarowi na regale? Nie rozumiem. Udaję się na stoisko z chemią gospodarczą, ręczniki papierowe w dobrej cenie, kupuję. Pokarm i akcesoria dla zwierząt, tak wysoka temperatura panująca w pomieszczeniu jest niedopuszczalna, chyba że ktoś zamierza uśmiercić swoje zwierzę. Niewielki wybór, poza tym drożyzna. Udaję się do stoiska z alkoholem, masakra! Butelki zakurzone, obok stanowisko z gazetami, książkami z czasopism. Mijam pseudo bibliotekę i szukam swojej marki wina. Nie ma... ale kuriozalnie znajduję wino beaujolais nouveau z 2011! Wino, które wypija się jak najszybciej po wyprodukowaniu, leżakuje w markecie carrefour. Patrzę ... i własnym oczom nie wierzę! Od kurzu na butelce pozostaje mi ślad na dłoni i pragnienie opuszczenia sklepu najszybciej jak to możliwie. Udaję się do kasy, czynna jedna i jednak kasjerka, ustawiam się grzecznie w kolejce ale Pani przede mną rezerwuje miejsce, ma już wyłożony towar na taśmie, jednak wózek z maluchem nie mieści się na ścieżce prowadzącej do kasy. Jest zmuszona zatoczyć koło ścieżką dla wchodzących, postawić wózek przed kasą, po czym wrócić do kasjerki. Grzecznie ustępuję pani miejsca, płaci kartą jednak kasjerka odrzuca taką formę płatności, ponieważ rachunek nie przekracza 10 zł. Płatności kartą można dokonywać w przypadku rachunku powyżej tej kwoty. Jako klientki obydwie jesteśmy zdziwione ale jak mus to mus. Klientka przypomina sobie jeszcze o papierosach, za mną tworzy się kordonek zniecierpliwionych osób. Papierosów żądanej marki w tej kasie nie ma, może są przy drugiej... nieee.. a trzeciej też nie. Kasjerka musi przemieszczać się do kolejnych stanowisk. Klientka wybiera alternatywną markę, dzieciak w wózku płacze, ktoś próbuje wziąć koszyk na zakupy ale dziecięcy wózek ogranicza do niego dostęp. Panie wymieniają grzeczne przepraszam, klient za mną ostentacyjnie wzdycha. Szybko analizuję, czy mam wszystko czego potrzebuję by nie torować następnych osób do kasy. Kasjerka pyta o użycie mojej karty zbliżeniowo, wyrażam zgodę i pozostała część transakcji przebiega szybko. Kasjerka stara się być miła, jednak czuje się jej napięcie, widać że jest zmęczona. Podaje mi paragon, kupony rabatowe mieszają się z rachunkami na blacie kasy, nie wiem który jest mój. Wybieram trzy wydające się na świeżo wydrukowane i pospiesznie wycofuję się do wyjścia. Na zewnątrz wita mnie znowu pies i ciemność, schody wątpliwej jakości, ostrożnie schodzę mimo, że chciałabym natychmiast znaleźć się w samochodzie, po prostu bałam się i psa i kogoś kto mógłby wyskoczyć spod schodów, spowijała mnie ciemność i to działało wyjątkowo frustrująco. Zamykam szybko drzwi, automat blokuje dostęp osób postronnych... ale czeka mnie jeszcze urząd poczty... już sama nie wiem co gorsze. Odnoszę nieodparte wrażenie, że to schyłek sieci carrefour, czego powodem bez wątpienia jest: brak nadzoru , kontroli, dbałości o klienta (a nazwa wskazywałaby na coś zupełnie odmiennego)i, niedostateczna liczba personelu, brud, zła organizacja procesu sprzedaży, wąski asortyment, wysokie ceny, ogólny chaos i degrengolada.