Opinia użytkownika: gdynianka
Dotycząca firmy: Bukszpryt
Treść opinii: Już od wejścia czuć, że jest się w klubie związanym z tradycją morską. Drewniana, podniszczona podłoga jak ze starego żaglowca, filary poowijane linami okrętowymi , bar ze złotymi relingami i poukrywane schowki. Wystrój sali industrialny, choć widoczne kable i oświetlenie dobrze komponują się w całość. Minusem są niewygodne ławy, lepsze do piwnego ogródka niż klubu, w którym czasem się chce posiedzieć i porozmawiać. Wysokie stołki barowe- osoba o niskim wzroście musi na nie "wskakiwać" (sprawdzone na własnej skórze). Oferta- jak na klub studencki- przyzwoita. Drinki o nazwach z "Seksu w Wielkim Mieście", kilka rodzajów piwa, w tym niskoalkoholowe (rzadkość!!!), rumy, whisky- słowem to, co w barze znaleźć się powinno.Obsługa- dwie barmanki, uwijały się sprawnie i nie trzeba było długo czekać na obsługę, wygląd odpowiedni do miejsca i charakteru pracy (ale nie wyzywający), schludny. Jedyne, czego im brakowało to uśmiechu. Przez to, siedząc przy barze (po "wskoczeniu" na stołek) wyczuwało się smętną atmosferę. Podsumowując: tragedii nie ma, ale jeśli ma się opcję podjechania do innego klubu, to warto z niej skorzystać!