Opinia użytkownika: Trzynastka
Dotycząca firmy: Restauracja u Szwejka
Treść opinii: Restauracja "U Szwejka" mieści się w samym centrum Warszawy, przy Pl. Konstytucji i cieszy się powodzeniem już od kilku lat. Kilka dni temu odwiedziłam ją dwukrotnie, w niedzielę późnym popołudniem (czas wielogodzinnych spotkań towarzyskich), kiedy to usadzono mnie w tzw. "sali VIP-owskiej" na piętrze lokalu, oraz w godzinach szczytu: w porze obiadowej w poniedziałek, przy samej kuchni i stoliku "organizacyjnym" kelnerów. Oto i moje obserwacje:Wejście do lokalu:- Elegancko przystrojone, od razu czuje się czeską atmosferę lokalu; lampki nad wejściem są widoczne z daleka i gościom, którzy od dawna nie byli w okolicy nie pozostawiają wątpliwości, że to właśnie TO miejsce (mnie np. to bardzo pomogło, gdy prowadziłam gościa i nie byłam pewna, w którym miejscu leży restauracja);- Za każdym razem przed wejściem zastałam kilkuosobową kolejkę: szybko się rozładowały, ale wydawało się, że są wynikiem problemów komunikacyjnych między piętrami (słaby przepływ informacji o wolnych stolikach), a nie braku miejsca - po wejściu na górę zastałam sporo wolnych miejsc bez rezerwacji; - Komunikacja ta zawiodła mnie też w poniedziałek, gdy przy wejściu zostałam wysłana do numeru stolika, który był zajęty, po czym musiałam zejść na dół i sama dowiedzieć się, co mam zrobić w tej sytuacji (poza tym wyjątkiem, personel okazywał się pomocny w tym temacie: wskazywał odpowiedni stolik, podprowadzał, otwierał szatnię, itd.); - W tym miejscu trzeba przyznać, że opuszczane stoliki bardzo szybko były sprzątane i włączane z powrotem do obiegu;Lokal ogółem:- Przyjemnie, klimatycznie wystrojony, dużo elementów, na których można zawiesić oko;- Stoły rozsądnej wielkości, talerze mieściły się bez problemu; - Dość wygodne miejsca do siedzenia;- Zastawa w klimacie;- Było dość głośno, nie słychać odtwarzanej w tle muzyki (a szkoda);Przy stoliku:- Obsługa na piętrze budynku trwała dłużej, mimo że lokal był nieco mniej obłożony; t- Trzeba było poczekać na wydanie kart, za pierwszym razem dopiero po chwili otrzymałam jedną na dwie osoby i obietnicę doniesienia drugiej; - Kelnerka była miła, nienachalna, dała nam czas na zastanowienie się, rozpoznawała dania bez podania pełnej nazwy;Jedzenie:- Na początek dostaje się pieczywo i dwie pasty - nie najgorsze, ale też bez rewelacji; szczególnie pieczywo niczym się nie wyróżniało (a mogłoby np. sprawiać wrażenie świeżo wypieczonego);- Jest spory wybór dań, dobrze dobranych do tematyki lokalu;- Mój partner żałował, że do picia w promocji proponują Tyskie, zamiast jakichś piw czeskich;- Codziennie mają bardzo atrakcyjne promocje cenowe; nawet bez nich lokal można zdecydowanie zaliczyć do tanich restauracji;- Bardzo smaczne, ogromne wręcz porcje;- Szkoda, że na stół trafiało jedzenie ciepłe, a nie gorące;Obsługa:- Kelnerzy ubrani jednolicie, zgodnie z czeską tematyką lokalu;- Szybka; w tygodniu gdy w 15 minut nie podadzą zamówionych dań w wyznaczonych godzinach (10-16:00?) nie płaci się za te dania; w niedzielę też nie czekaliśmy długo; to naprawdę działa;- Przerażały mnie ogromne tace z górą półmisków, talerzy i drewnianych desek z kotletami, wędrujące na piętro na ramieniu kelnera; wiem, że dzięki temu obsługa jest szybsza, ale czułam się nieswojo z faktem, że moje jedzenie przed podaniem było podstawką dla innych talerzy (gdyby to były talerze ozdobione sosami, na piętrze nie przypominałyby już niczego); - To, na co zwrócił uwagę mój partner, to profesjonalizm... części obsługi; wyraźnie brakuje ujednolicenia jakości obsługi: jeden kelner nalewa wodę do szklanek po otworzeniu butelek bez pytania, inny nie robi tego w ogóle; pierwszego dnia zostaliśmy zapytani, czy wszystko jest w porządku, czy nam smakuje i czy czegoś jeszcze potrzebujemy (na plus), drugiego dnia - już nie; Koniec posiłku:- Ze względu na duży ruch, trzeba było poczekać kilka minut, nim kelner zainteresuje się klientem i np. będzie mógł przynieść rachunek (choć potem procedura nie była na siłę przedłużana); szczególnie w poniedziałek się spieszyłam, więc ostatecznie złapałam kelnerkę w biegu - obiecała za chwilę przyjść i tak zrobiła, od razu przyniosła terminal, pamiętając, że chciałam płacić kartą;- Dostaje się po kieliszku przepysznej nalewki wiśniowej, naprawdę bardzo przyjemny gest na zakończenie posiłku; za drugim razem otrzymałam kieliszek tak pełny, że rozlał się częściowo na stół, czego kelnerka nie zauważyła (nie zmienia to faktu, że pełny kieliszek mnie uradował, gdyż pamiętałam jeszcze aromat trunku z dnia poprzedniego ;) ).- Niestety nie sprawdzałam wiedzy personelu an temat dań, stąd tylko +3.