Opinia użytkownika: Monika_2124
Dotycząca firmy: Pekao SA
Treść opinii: Weszłam dziś do banku Pekao SA aby wypłacić gotówkę. Czynne były 3 stanowiska kasowe. Przy 2 obsługiwani byli klienci, dlatego też podeszłam do trzeciego, które było wolne. Pracująca przy nim kasjerka była najwidoczniej czymś zajęta, gdyż nie podnosiła nawet głowy. Chcąc zwrócić na siebie uwagę powiedziałam "Dzień dobry", na co usłyszałam taką samą odpowiedź, lecz ciągle bez kontaktu wzrokowego. Następnie powiedziałam, że chciałabym wypłacić gotówkę, więc kasjerka zaczęła stukać w klawiaturę zadając po chwili pytanie "Czy dla Pani mam też drukować?" Samodzielnie domyślając się o co chodzi (potwierdzenie wypłaty) odpowiedziałam, że tak. Stukanie w klawiaturę trwało kilka minut, po czym Pani krzyknęła dość głośno: "Potrzebuję akcept!" Odruchowo pomyślałam, że ten okrzyk skierowany był do mnie, ale znając już od jakiegoś czasu zasady panujące w tym banku zorientowałam się, że chodziło o akceptację wypłaty przez innego pracownika. Pomimo podniesionego tonu głosu nikt z pracowników jednak nie zareagował a kasjerka klikała dalej aż wreszcie zadała mi kolejne pytanie: "Ma Pani jakieś wymagania?" I tu również po chwilowym zastanowieniu co ma na myśli odpowiedziałam, że nie (chodziło o nominały wyplacanej gotówki) czując się nieco dziwnie, gdyż nigdy nie miałam w tej instytucji żadnych wymagań... Następnie kasjerka udała się do innego pomieszczenia po pieniądze a w tym czasie zaczęła dzwonić jej prywatna komórka, która przez cały czas leżała na biurku pomiędzy dokumentami kasowymi. Melodia telefonu była tak głośna, że przeszkadzała w rozmowie klientów z innymi pracownikami. Tamci nie reagowali jednak w żaden sposób. Po chwili wróciła obsługująca mnie kasjerka i natychmiast została poinformowana przez sąsiadującą koleżankę, że dzwonił jej telefon. Koleżzanka podeszła aby wykonać akcept a moja kasjerka korzystając z wolnej chwili zajęła się sprawdzaniem telefonu i tego kto właśnie przed chwilą do niej dzwonił. Operacja wypłaty przebiegła do końca już sprawnie, aczkolwiek nadal bez żadnego kontaktu wzrokowego ze strony pracownicy. Wychodząc powiedziałam "Do widzenia" na co kasjerka odpowiedziała tym samym tradycyjnie ze spuszczoną głową. Jedynie koleżanka obok spojrzała na mnie (mimo iż obsługiwała innego klienta) i z uśmiechem odpowiedziała na moje pożegnanie. Wizytę oceniam negatywnie, głównie ze względu na zupełny brak zainteresowania mną jako klientem ze strony kasjerki oraz zwroty, których używała ona w stosunku do mnie, a które wg mnie nie powinny brzmieć w taki sposób. Jedynym pozytywnym akcentem tej wizyty był uśmiech i pozdrowienie od innej kasjerki, która tak naprawdę wcale nie musiała zwracać na mnie uwagi, gdyż przez cały czas miała klientów.