Opinia użytkownika: czystairlandia
Dotycząca firmy: Tour de Pologne
Treść opinii: Tegoroczna edycja Tour de Pologne niewątpliwie była bardzo nagłośniona medialnie /liczni sponsorzy mieli w tym udział/ , to tematem porównania do lat ubiegłych. Jako widz uczestniczyłam w poprzednich edycjach w Krakowie, tegoroczną z finałem w Krakowie oceniam fatalnie. Przede wszystkim ustalając kalendarz imprezy organizator Tour de Pologne czyli UCI z panem Cz.Langiem na czele nie wzięli pod uwagę, iż dzień zakończenia wyścigu jest NORMALNYM dniem pracy dla prawie miliona mieszkańców metropolii /poprzednie lata etap kończył się w Krakowie w sobotę, był zresztą przeprowadzany w sierpniu, gdzie miasto odczuwało się, że jest luźniejsze/. Tegoroczne godziny przejazdu /celowo popołudniu, by w konkurencyjnej tv puścić przejazd zaraz po transmisji znanego międzynarodowego wyścigu/. Równie dobrze taka impreza mogła odbyć się w ciągu dnia, kiedy ruch na ulicach jest mniejszy.Informacje o trasie przejazdu peletonu pojawiły się w piątek w lokalnej prasie - bardzo nikłe, strony internetowe gazety.pl nic o tym nie wspominały /mapki z zaznaczonym przejazdem o treści jakby wykonał pierwszoklasista/. Natomiast strona krakowskiego przewoźnika mpk zagadkowo milczała o konkretnych rozwiązaniach komunikacyjnych co do poniedziałku, natomiast przepraszała za utrudnienia. Informacje o tym, że ruch zostanie wstrzymany od godz. 14.30 na alejach i okolicach NIC KOMPLETNIE NIE WNOSIŁY. Zero informacji na przystankach, jak kursuje komunikacja zastępcza (brak wytyczonych tras). By wydostać się z okolic Alej, ul. Czarnowiejskiej, Al.Focha w kierunku ul. Wielickiej/Prokocimia trzeba było przejść co najmniej 2 km do jakiegokolwiek tramwaju czy autobusu, który po chwili utknął w korku /Dietla/Stradomska/i dalsze wydostanie z miasta na tzw. część południową nie było możliwe /komunikacją zbiorczą czyli mpk, busy/. Droga do przystanków czynnych nie skróciła się dzięki tablicom informacyjnym /fatalnie oznaczonym/. Nie każdy porusza się po mieście samochodem /by jechać na obwodnicę/ dostać się z jednej części miasta na drugą, a przede wszystkim wydostać z zablokowanego centrum było niemożliwym - normalny dzień pracy, pracy przedszkoli dyżurnych, urzędów itp. Widziałam na trasie przejazdu zirytowanych ludzi przed bramkami przy skrzyżowaniach, którzy chcieli np. przejść na drugą stronę ulicy - to tzw. sztuczny tłum na trasie przejazdu widoczny dla mediów gdy transmisja miała być dla tv. Impreza ze sportem z roku na rok ma niewiele wspólnego jest to tylko nabijanie kasy koncernom, których logo powiewało na balonikach ustawionych wzdłuż trasy wyścigu. W tv ładnie wygląda, nawet pogoda była na ekranie "jaśniejsza" niż w rzeczywistości. Ktoś, kto był na miejscu wie, o czym mówię. Sama organizacja imprezy przed metą na Al.Focha: logistycznie ok. Szkoda tylko, że nikt nie pomyślał, by po zakończeniu przejazdu udostępnić alternatywnie drugie wyjście z trybun.