Opinia użytkownika: zarejestrowany-uzytkownik
Dotycząca firmy: Sphinx
Treść opinii: Po spacerze towarzystwo głodne.No tak stracone kalorie trzeba uzupełnić.Szybka decyzja.Jedziemy do Atrium Targówek.Która restauracja?Nie wiemy, decyzja zostanie podjęta na miejscu.StefaFoof court w tym labiryncie Minotaura jest wyraźnie wyodrębniona.Dla wszystkich restauracji które razem tworzą delikatny łuk przewidziano wspólną sporą całkiem strefę konsumpcyjną w jasnej sośnie i z pomarańczowymi detalami, tak rozplanowaną że można znaleźć całkiem jak na centrum handlowe zaciszne miejsce w okrągłym np. boksie. Jednak gdy kompania spostrzega żółte charakterystyczne litery sieci SPHINXdecyzja o miejscu naszego stołowania zostaje podjęta błyskawicznie.A tak po prawdzie to zostaję przegłosowana zanim cokolwiek innego zaproponowałam.Piada, Sushi nie.Poczciwa klasyczna SHOARMA dla wszystkich to samo i basta.Lokal na nie należy do skupiska wspólnego jako jeden z nielicznych ma własną niewielką salkę ze stolikami, jednak dwa złączone ze sobą wystawiono przed restauracją.Zero prywatności ale z rodziną to nie koniecznie przeszkadza no i przecież wiemy że to jak by nie było centrum handlowe więc i z tego względu na jakiś dyskomfort braku prywatność trzeba wziąć poprawkę.Stoliki wyróżniają się tym że są z ciemnego hebowego drewna z delikatną kolorową ceramiczną mozaiką.Takie same stoliki są w środku.Ale tam jest duszno (tak zakładamy i nawet nie próbujemy się tam ulokować.Minimalistyczne stłumione oświetlenie (w środku lokalu) daje klimatyczną atmosferę orientu którego charakter podkreślona innymi elementami wystroju jak np. zwisającymi nad stolikami witrażowymi lampami.Abażur jednej z nich jest obtłuczony i to tej centralnie widocznej w centrum przy wejściu.Nad barem jeszcze ślady piłkarskich emocji i wiszące na lice proporce flagi.Jest też plakat z kibicem w narodowych barwachKelner nie tak od razu zauważa nas.Po chwili jednak podchodzi wita się z delikatnym uśmiechem i przyjmuje zamówienie które zostaje sprawnie zrealizowane.W oczekiwaniu Pan przynosi podkładki sztuce owinięte w serwetki i 3 rodzaje sosów.Salsa, papryka i czosnek.Na stoliku druciany acz nie tandetny serwetnik, solniczka, pieprzniczka i pojedynczo pakowane wykałaczki już stoją.Dostajemy nasze dania jednocześnie, duża porcja rozłożona na talerzu kompozycja frytek, siekanego mięsa, i trzech surówek.Mała ciepła pita.Frytki wysmażone, warzywa jak dla mnie za drobno posiekane i jeszcze przyklepane mięso daje fajny posmak ale taki jakby słabszy niż kiedyś.A może dla tego że jest bardzo suche takie mam wrażenie że jest ono nie do końca mocno przyprawione.Towarzystwo jednak głodne, zajada ze smakiem.Kelner ubrany na czarno trochę smutny, trochę zmęczony nie ma w nim za wiele energii i chęci ożywa pod koniec naszej wizyty.Zapytuje czy smakowało.Jednak mimo że ruch nie wielki to kelner nie podchodził do nas za często.I trochę to trwało zanim zorientował się że wysyłamy delikatne , kulturalne i ogólnie przyjęte sygnały z prośbą aby podszedł.I przez to sosu nie domawiamy, z deseru jednak ciężko zrezygnować i udaje nam się przyciągnąć uwagę kelnera na nasz stolik.Czekać też musimy na przyniesie rachunku(w brązowo jasnym okładkowym etui)choć ja już dawno wstałam by dać kelnerowi jasny sygnał że na dziś już mówimy do widzenia .Rachunek nie zwałowy, przewidziany.Jakość dań poprawna, ze świeżych składników ale bez rewelacji ochów i achów.Miejsce , zastawa, sztuce czyste.Gęste o wyrazistym smaku sosy, choć ilość mała w małych miseczkachObsługa miła, grzeczna ale nie za troskliwa.I jako p. s stolik miał podłożoną podkładkę Okocimia pod jedną nogą.Po za lampą i on powinien znaleźć opiekę „złotej rączki” pana odpowiedzialnego za drobne naprawy. I taki ciepły akcent dla mnie bardzo miły i motywujący jednak do dalszej współpracy „Nasz” znaczek Godło Jakość Obsługi na tylniej okładce menu.