Opinia użytkownika: Temporary
Dotycząca firmy: Przychodnia Merkury
Treść opinii: Do przychodni wybrałam się by odbyć wizytę u lekarza okulisty. Na wizytę czekałam ok 2 miesięcy, i postanowiłam dotrzeć na miejsce na godzinę 9:00, czyli w godzinie w której Pani doktor miała zacząć przyjmować (w tym czasie w przychodni nie działał jeszcze system umawiania na godzinę) mając na uwadze fakt iż o 14 zaczynałam wykład na którym musiałam być. Licząc ok 40 minut na dojazd, od lekarza powinnam wyjść ok 13:20 a więc miałam ponad 4 godziny. Naiwnie myśląc że skoro umówiłam się na 9:00 to max do 11 posiedzę, wyruszyłam na wizytę. Po rejestracji zostałam odesłana pod gabinet z informacją "czekać,doktor zawoła". Po dotarciu pod gabinet odkryłam że siedzą tam już 2 osoby i także czekają na wizytę u okulistki, nic to-myślę- w końcy to tylko dwie osoby więc jest dobrze. O moja naiwności ! Pani doktor do gabinetu dotarła ok 20 minut spóźniona, w międzyczasie pod gabinet dotarło jeszcze 5 osób. Pani doktor poprosiła pierwszą osobę, która opuściła gabinet po 10 minutach, w tym momencie pomyślałam że szybciutko będzie "po". Niestety, po pierwszej osobie zaczęły się schody, gdyż Pani doktor oznajmiła że "najpierw mają wejść osoby uprzywilejowane" czyli 4 osoby z już czekających 10. Wydawało mi się że osoby uprzywilejowane wchodzą co drugiego pacjenta, ale ok Pani doktor ma swoje zasady najwidoczniej. Po wyjściu czwartej osoby, w końcu weszła Pani która przyszła przede mna. Po raz kolejny myślałam że w końcu się doczekam. No ale cóż próżne nadzieje, przyszła koleżanka Pani doktor z synkiem.... Po wyjściu koleżanki już się zbieram by wejść do gabinetu, ale też nie. Za nakazem Pani doktor teraz wchodzą wszystkie dzieci do 14 roku życia "bo mają szkole". No tak szkoła ważniejsza niż praca/studia innych. Gdy Pani doktor skończyła z dzieciakami wybiła 12:45. I znów zbieram się by wejść, i też nie - Pani doktor ma przerwę. Świetnie.... o 13:15 w końcu udało mi się wejść. Moja wizyta trwała całe 5 minut, zakończyła się wypisaniem recepty na okulary i krople do oczu. Na wykład się spóźniłam. Ot Polska służba zdrowia, gdzie zdrowie to można owszem - ale stracić. Do tego budynek brzydki z odchodzącą farbą. Nigdy więcej się tam nie pojawiłam. Mam nadzieję że przez ten rok coś się tam zmieniło.