Opinia użytkownika: Fanaberia
Dotycząca firmy: Castorama
Treść opinii: W Castoramie przy Południowej w Szczecinie, 3 razy na przestrzeni roku miałam wątpliwą przyjemność robić zakupy i stwierdzam, że mimo tak dużego przedziału czasowego jakość obsługi w tej filii Castoramy leży w gruzach i depczą po niej murzyni. Zachowanie personelu i obsługa są tragiczne i ani asortyment ani cena nie są wstanie odeprzeć mojej awersji do tego sklepu.Za 1 razem zabrakło mi paneli i obsługa innej filii sprawdziła w systemie, że potrzebna mi ilość jest dostępna na ul. Południowej. To było około roku temu. Przyszłam z gotowym kawałkiem dechy - poprosiłam o pomoc w odnalezieniu danego wzoru, ponieważ wiedziałam, że od razu kupię konkretną ilość tych desek. Z trudem odnaleziony Pan stwierdził, że muszę sobie popatrzeć, bo jest zajęty (chowaniem się między półkami i pisaniem smsów jak później zauważyłam). Gdy już znalazłam dane panele, Pan orzekł, że ilości, którą potrzebuję nie ma i jedynie na podstawie informacji zdobytych w innej filii zmusiłam go wręcz do sprawdzenia stanu - okazało się, że potrzebna mi ilość jednak była, "ale gdzieś się zapodziała".Starcie drugie - szukałam farby do elewacji, więc postanowiłam zajrzeć do marketu budowlanego, który miałam po drodze. Kilka dni wcześniej widziałam farbę elewacyjną "w korzystnej dla mnie cenie" na jednym z banerów reklamowych i wydawało mi się, że był to baner castoramy. Więc zajrzałam na Południową. Tradycyjna pogoń między półkami za kimś z odpowiedniego działu zakończyła się rozmową przy odpowiednim stoisku z młodym pracownikiem. Na moje nieszczęście nietrafnie sformułowałam swoją prośbę o pokazanie jw:"farby w korzystnej dla mnie cenie", czyli po prostu zapytałam o farbę elewacyjną w promocji. Ogromne było moje zdziwienie, gdy pracownik bardzo zbulwersowanym i podniosłym głosem orzekł: "Proszę Pani, Castorama nie prowadzi absolutnie żadnych działań pod nazwą promocja, to są normalne ceny". Niby zdanie proste i logiczne, ale ton jakim zostały wypowiedziane pozostawiał wiele do życzenia. Podkuliłam ogon i wyruszyłam w podróż po 20 wiader farby do konkurencji - na drugi koniec miasta, ale za to robiłam zakupy w przyjemniejszej atmosferze, a w wyborze doradzał mi ktoś, kto potrafił konwersować, a nie na klienta prawie że krzyczeć. Ostatnia i 3cia przygoda z castoramą na Południowej miała miejsce ok 2 tygodnie temu. Nauczona poprzednimi doświadczeniami już nikogo o nic nie prosiłam, tylko znalazłam co chciałam, i udałam się do kas, które były przy dużej bramie - osoby zaopatrujące się w tym sklepie wiedzą, że zawsze tam strasznie wieje, a ta brama była co chwilę otwierana. Kasjerki siedzą w "boksach", bez plexi z przodu, więc ciągle im zawiewało. Zrobiło mi się ich trochę szkoda, więc postanowiłam "zagadać". Nie dostałam kompletnie żadnej odpowiedzi, zupełnie tak jakby mnie przy tej kasie nie było. Kasjerka patrząc w monitor wypowiedziała należną kwotę, skasowała, wydała resztę i zaczęła obsługiwać kolejnego klienta. Zero elastyczności, zero kontaktu z klientem, po wyjściu ze sklepu miałam wrażenie, że obsłużył mnie robot, a nie człowiek. To był mój 3ci i ostatni raz w tym samym sklepie na przestrzeni 1 roku. Wolę przejechać cały Szczecin i kupić u konkurencji, niż pakować pieniądze w firmę, która mnie lekceważy.