Opinia użytkownika: Asupra
Dotycząca firmy: Tesco
Treść opinii: Wizyty w tym sklepie jeśli są przeze mnie odbywane to raczej z konieczności niż z przyjemności, tak było i wczoraj kiedy dość późną porą musiałam kupić parę produktów, które powinny znajdować się w tego typu sklepie. Na wejściu powitał mnie widok leżących na podłodze paragonów. Biorąc plastikowy koszyk zauważyłam, że jest on brudny jak i wszystkie inne stojące obok. Zatrzymałam się przy stoisku z warzywami, które było przeniesione, a na jego dotychczasowym miejscu znajdowały się sprzęty ogrodnicze, oraz worki z ziemią, które były uszkodzone co można było wywnioskować po ziemi znajdującej się na zewnątrz. Wracając do warzyw postanowiłam zakupić ogórki, które były w ofercie sprzedawane na sztuki, jeden kosztował 1,33 zł, ale trzeba było uważać co bierze się do koszyka ponieważ nie każda sztuka miała naklejkę z kodem kreskowym. Częstym widokiem były puste palety po towarze w przejściach, puste wózki na zakupy, oraz wózki z nierozpakowanym towarem i drabiny metalowe. W zamrażarkach chciałam zapoznać się z ofertą lodów, które były, ale zapakowane szczelnie w kartony... Na półce bocznej jednego z regałów znajdowały się czekolady Nussbeissera, były one połamane, pootwierane, miały poobdzierane opakowania, za darmo bym ich nie wzięła, dlatego tym bardziej zdziwiła mnie ich cena, która wynosiła z 4,19-3,69zł! Na półkach nieestetycznie wyeksponowany towar sprawiał wrażenie bałaganu. Podczas całej mojej wizyty trudno było zobaczyć kogoś z personelu sklepu. W alejce z produktami sypkimi stało kilka torebek mąki na palecie, które były otwarte...W drugiej części sklepu widziałam pracownika sklepu, który wykładał napoje na półkę, uniemożliwiając tym samym przejście w tamtym rejonie, gdy podeszłam bliżej zauważyłam, że wokół pracownika jest ogromna kałuża płynów na posadzce, ale jemu to najwyraźniej nie przeszkadzało. Idąc do kas nie bardzo było wiadomo, gdzie się ustawić ponieważ przy żadnej z kas nie było kasjerki. W boksach za to był duży bałagan. Stojąc dłuższą chwilę zdezorientowana patrzyłam na panią z ochrony, która udawała, że mnie nie widzi, a po chwili z pomieszczenia za kasami wychyliła się pracownica sklepu rozmawiająca przez tel komórkowy. Przerwała rozmowę i usiadła przy jednej z kas. Płacąc za zakupy poprosiłam o zrywkę, które są tak marnej jakości, że aby zapakować butelkę napoju musiałam brać dwie lub trzy naraz, wczoraj nie wzięłam żadnej. Okazało się, że od Świąt reklamówki te są płatne w cenie 8 groszy za sztukę, to jest tyle samo ile w Biedronce, a ich jakość jest niewspółmierna do ceny. Podziękowałam więc za reklamówkę i zapakowałam się w torebkę.