Opinia użytkownika: CiociaKlocia
Dotycząca firmy: Wojewódzki Szpital Specjalistyczny w Lublinie
Treść opinii: Moja 6 miesięczna córka dostała bardzo wysokiej gorączki oraz biegunki. Od razu postanowiłam jechać z nią do szpitala, pomijając lekarza rodzinnego. Pojechałyśmy do szpitala na Kraśnickiej. W izbie przyjęć nie było żadnych pacjentów. Od razu zostałyśmy przyjęte, pani z informację przeprowadzono z nami wywiad, sprawdziła temperaturę i zadzwoniła po panią doktor, która przyszła dosłownie po kilku minutach. Nie podobało mi się trochę zachowanie tej pani z recepcji, ponieważ była nadąsana, od razu powiedziała, że się powinniśmy zgłosić do lekarza rodzinnego a nie tu, mimo naszych wyjaśnień, że w obecnej chwili nie ma w naszej placówce pediatry, że będzie za ok 5 godzin a nie chcemy z tak małym dzieckiem czekać. Po przyjściu lekarza stroiła niesmaczne, wprost pogardliwe miny, jednak lekarka nie zwracała na nią uwagi, od razu podjęła decyzję o przyjęciu dziecka na oddział, co bardzo zdziwiło panią z recepcji, wprost zniesmaczyło (tak to już jest u nas, że pracownik pokroju sprzątaczki zachowuje się jakby był szefem). Po chwili przeszłyśmy na oddział dziecięcy na piętrze 2. Zaprowadzono nas do sali, na szczęście pojedynczej, gdzie znajdowało się łóżeczko dla dziecka i dla opiekuna (niestety płatne 25 zł/doba) jednak to nie jest jakaś wygórowana opłata a taki komfort. Do dyspozycji "rodziców hotelowych" jest toaleta z prysznicem, kuchnia z kuchenka mikrofalową i elektryczną, lodówka. W kuchni jest praktycznie pełna gama produktów żywieniowych dla dzieci. Różne rodzaje mleka, kaszki, są nawet soczki, obiadki, ciasteczka i chrupki dla maluszków. Po zostawieniu naszych rzeczy poproszono nas do gabinetu zabiegowego, założono dziecku welfron (co nie było proste u takiego maluszka), pobrano krew i podano lek przeciwgorączkowy. Panie pielęgniarki spisały się na medal! Zrobiły wszystko sprawnie a za razem delikatnie. Zabawiały dziecko kiedy płakało. W czasie naszego całego pobytu wszystkie panie pielęgniarki były bardzo miłe, rozmowne. Chętnie odpowiadały na wszystkie pytania. Część z nich przylatywała od razu gdy dziecko bardzo płakało, żeby zapytać co się dzieje. Lekarze też byli bardzo mili i chętni do współpracy, cały czas do dyspozycji. My byliśmy w szpitalu w okresie świątecznym, jednak nie odczuliśmy z tego powodu jakiegoś dyskomfortu czy braku w personelu. Jak to powiedziała jednak z pielęgniarek "Starych się nie oszczędza, ale przy dzieciach zabiegamy o każdy przyklejony plasterek, żeby nie sprawiać dziecku niepotrzebnego bólu. Przy dzieciach też nie ma świąt. Wszyscy pracują jak w normalny dzień." Jeden minus za sprzątanie. Niektórym paniom salowym nie chciało się sprzątać sal. Podczas naszego 8 dniowego pobytu podłoga została umyta tylko 2 razy, wanienka dziecka tylko raz. Niestety większość przedmiotów i powierzchni została umyta "hurtem" jedną szmatką.