Opinia użytkownika: teri
Dotycząca firmy: Rossmann
Treść opinii: Po zajęciach na uczelni mojej kochanej postanowiłam sobie poprawić humor zakupami w drogerii. Akurat byłam w Galerii Graffica, więc mój wybór padł na Rossmanna. Na wejściu okazało się, że nie ma koszyczków i trzeba po taki udać się w stronę kas, na co od razu kasjerki krzyczą, że tędy nie można wchodzić i nie pomagają tłumaczenia, że tylko po koszyk się przyszło.... Po utarczce słownej jednak wzięłam swój koszyk, bez którego wejść oczywiście nie można! Na wejściu trochę mnie zniechęciła Pani z obsługi, która ulokowała się wraz z wózkiem z kosmetykami na środku przejścia (zaraz przy wejściu jest jedna alejka, którą można się dostać do dalszej części sklepu, bo druga alejką to jest wyjście z kasami i tą drogą nie można wejść za żadne skarby) i tak zablokowała drogę, że ciężko było się mi zmieścić, pomimo, że chuda jestem.... I na moje prośby dopiero za trzecim razem Pani przesunęła wózek tak, aby można było w miarę normalnie przejść. W miarę przechodzenia między alejkami mój koszyk się zapełniał, a Pan ochroniarz uparcie ciągle stał za mną, tak jakbym miała coś ukraść zaraz... A biorąc pod uwagę, że miałam tylko torebkę(dość zapchaną różnymi rzeczami, które wcześniej jeszcze nabyłam w innym sklepie) i obcisłą kurtkę, to graniczyłoby z cudem, gdyby coś udało mi się ukryć. I ciągle mnie zastanawiało, dlaczego akurat za mną chodził, skoro w sklepie była grupa 4 dziewczyn, które zgromadziły się koło półki z kosmetykami marki xxx i nerwowo się rozglądały... No, ale jednak Pan uparł się na mnie. A należę do osób, które najpierw poczytają etykietkę i dopiero potem kupują, także długo mi zeszło z zakupami. I jak zobaczyłam, która godzina (sprawdziłam wcześniej o której odjeżdża mój autobus, więc miałam czas tylko do określonej godziny), zgarnęłam resztę rzeczy, które miałam w planach kupić. Po skończeniu zakupów udałam się do kas, gdzie kasjerka z miną: zejdź mi z oczu!, zaczęła kasować moje zakupy i zauważyłam, że chwilę przyglądała się patyczkom kosmetycznym, które między innymi rzeczami kupiłam, ale że byłam zajęta szukaniem portfela w torebce, to nie zwróciłam za bardzo większej uwagi, dlaczego się przyglądała akurat im.... Po zakończeniu kasowania moich zakupów dosłownie wymamrotała kwotę jaką mam uiścić i z dziwną miną przyjęła ode mnie kartę płatniczą. No, ale w końcu dobrnęłam do końca tych zakupów, poszłam na przystanek i pojechałam do domu. W domu odkryłam dlaczego kasjerka przyglądała się patyczkom, które zakupiłam: ktoś zrzucił je na podłogę, potem pozbierał i odstawił na półkę - a wywnioskowałam to po tym, że były otwarte już, brudne i po wysypaniu ich na stół, okazało się, że są oblepione piaskiem i czyimiś włosami. Kasjerka widziała na 100% w jakim stanie są te patyczki i że otwarte jest pudełko, czego ja nie zauważyłam, bo akurat ten artykuł wrzuciłam do koszyka w pośpiechu. Niestety kasjerka nie zareagowała w żaden sposób, że coś z nimi jest nie tak i najspokojniej w świecie sprzedała mi wadliwy towar, a wystarczyło wziąć to pudełko, wyrzucić i dać mi nowe. Uważam, że zachowanie obsługi w tym sklepie jest naganne i czystość też nie jest na najlepszym poziomie. Dlatego, drodzy kupujący, jeżeli chcecie się wybrać do tego sklepu to sprawdźcie, czy wasz zakup nie był już przypadkiem wcześniej użyty, bądź nie uległ jakiemuś wypadkowi.