Opinia użytkownika: Poziomka
Dotycząca firmy: PRYMUS AGD
Treść opinii: Wyszłam sobie na popołudniowy spacer i tak się przechadzając po mieście doszłam do sklepu Prymus. Będąc już tak blisko niego postanowiłam wejść i pooglądać produkty przeznaczone specjalnie na Święta Wielkanocne. Miałam nadzieję, że znajdę coś fajnego i pożytecznego. Kiedy weszłam do środka zauważyłam, ze jest kilkoro klientów, ale nie było zbytniego tłoku. Wzięłam więc koszyczek zakupowy stojący tuż przy wejściu i zaczęłam przechadzać się między półkami. W sklepie było czysto, przyjemnie, na półkach (zwłaszcza szklanych) nie zauważyłam żadnego kurzu czy pyłu. Towary były dość ładnie poustawiane na półkach, uporządkowane kategoriami. Podczas mojej wizyty znalazłam wiele fajnych rzeczy typowo świątecznych, ale najbardziej spodobał mi się jeden artykuł, który nazywał się „dwojaczek do koszyczka”. Pewnie niektórzy nie mają pojęcia co to może być za towar o tak tajemniczej nazwie. Otóż, jest to specjalny pojemniczek szklany, podzielony na dwie równe części (podobny do dwóch małych kieliszków) na dole połączony stopką. Przykładowo, do jednego pojemniczka można wsypać sól, a do drugiego pieprz i umieścić pojemniczek w koszyku wielkanocnym. Rzecz bardzo praktyczna, fajna, a przede wszystkim dość tania, bo kosztuje tylko 5 zł. I to na tyle pozytywnych aspektów tego sklepu. Reszta to same negatywy. Przechadzając się pos klepie zauważyłam, ze jest wyjątkowo dużo personelu na jego terenie. Tyle tylko, że większość ekspedientek i ekspedientów to były osoby w wieku -nastu lat. Tak wyglądały, a przynajmniej tak się zachowywały. Chodziły po sklepie, rozmawiały sobie, opowiadały dowcipy... Robiły wszystko oprócz zwracania uwagi na klienta i zaangażowania się w jego obsługę. Aż żal był o na to patrzeć. Podchodząc do kasy też zauważyłam trzy panie, które czuły się bardzo swobodnie,a na pewno nie zwracały uwagi na to, że klienci na nich patrzą. Jedna tylko obsługiwała klientów (jak akurat musiała, bo ktoś podszedł do kasy), pozostałe dwie coś tam sobie jadły, opowiadały szczegóły swojego życia rodzinnego i chichotały sobie. Ekspedientka obsługująca klientów robiła to dość szybko, ale chyba tylko po to, by móc wrócić do rozmowy z koleżankami.