Opinia użytkownika: zarejestrowany-uzytkownik
Dotycząca firmy: McDonald's
Treść opinii: Swoją wizytę w McDonaldzie przy ul. Spacerowej 48 w Gdańsku rozpoczęłam od sprawdzenia czystości stolików i krzeseł, podłóg oraz sufitu. Nie mam zastrzeżeń do stanu, w jakim je zastałam. Następnie zamierzałam udać się do toalety - ponieważ nie mogłam jej zlokalizować, zapytałam się obsługi restauracji gdzie się ona znajduje i zostałam pokierowana do toalety ogólnodostępnej dla klientów Centrum Handlowego Osowa. Toaleta była czysta, suszarka do rąk działała, mydło znajdowało się w pojemniku do tego przeznaczonym, jednak zapach w ubikacji pozostawał wiele do życzenia, a pojemnik na papier toaletowy zdawał się być uszkodzony... Po sprawdzeniu czystości toalety udałam się do serwisu McDonald w celu dokonania procesu zakupu. Zarówno lada, jak i przestrzeń wokół kas znajdowały się w jak najlepszym porządku. Ustawiłam się w kolejce w jedynej czynnej kasie i włączyłam stoper w komórce. Przede mną znajdował się jeden klient (wraz z dwoma osobami towarzyszącymi). Dostrzegłam jeden czarny timer z numerem 10. Kiedy znajdujący się przede mną klient odszedł od kasy, zostałam uprzejmie i z uśmiechem przywitana przez czystą i zadbaną pracownicę restauracji ("Dzień dobry, w czym mogę pomóc?"). Zamówiłam kurczakburgera, średnie frytki oraz sok pomarańczowy. Po 2 min 34 s od momentu ustawienia się w kolejce obsługująca mnie pani wypowiedziała kwotę do zapłaty. Zapłaciłam gotówką (z 20zł wydano mi 6 zl reszty), wręczono mi paragon oraz resztę. Chwilę później na moje tacy znalazły się wszystkie zamówione produkty (otrzymałam je po 3 min. 28 s. od momentu ustawienia się w kolejce). Zostałam pożegnana przez uśmiechniętą pracownicę serwisu. Udałam się do stolika, z którego miałam widok na kasy i natychmiast zabrałam się za ocenę jakości produktów. Frytki były idealne - ciepłe, słone, miały złoty kolor, a w środku były miękkie. Mięso w kanapce było gorące, bułka była ciepła, a sos dosyć ostry. Wygląd kanapki oceniłabym na 4 z plusem/6 ( z uwagi na obecność sosu i sałaty poza kanapką, na opakowaniu - po jej rozpakowaniu - oraz ze względu na to, że nie była idealnie równa, a w jednym miejscu była nawet lekko zgnieciona). Sok był dość zimny (być może tak ma być). Otrzymałam trzy serwetki, jednak brakowało słomki, więc udałam się po nią do pojemnika przy kasach. Po zjedzeniu zakupionych produktów, udając zainteresowanie deserem, przyjrzałam się ponownie timerom. Tym razem nie zauważyłam ani jednego timera. Następnie udałam się ponownie do toalety, która okazała się być w takim stanie, w jakim zastałam ją za pierwszym razem, łącznie z pojemnikiem na papier toaletowy i przykrym zapachem.