Opinia użytkownika: czystairlandia
Dotycząca firmy: Link-BUS
Treść opinii: W dniu 6 stycznia br. zjawiłam się na dworcu PKS w Krakowie, by udać się do Wrocławia kursem tej sieci. Byłam kilka minut przed odjazdem autobusu, który to podstawiony został punktualnie. W tym dniu było święto, dużo osób oczekujących na podróż na tej trasie, bowiem jedyne połączenie bezpośrednie, bez zatrzymywania się po drodze, mocna konkurencja dla transportu kolejowego. Miałam wykupiony bilet w kasie kilka tygodni wcześniej z przydzielonym miejscem /jedno z pierwszych/. Moje zdziwienie jednak co do działania firmy dotyczy pierwszego kontaktu, kierowca w właściwie dwóch zaczęli wpuszczać oczekujące przed autobusem osoby z tzw. rezerwacji telefonicznej. Lista nazwisk i namiary na telefony rozłożone miał kierowca na siedzeniu. Na drugim siedzeniu kasa fiskalna i drukowanie biletów dla pasażerów wchodzących, rozrzucone pieniądze do wydawania reszty. Wokół autobusu był tłum oczekujących, ilość osób oczekujących przekraczała wolne miejsca w autobusie. Po chwili zapytałam, dlaczego najpierw nie są wpuszczane osoby z biletami, coś tam kierowca odburknął ale udało mi się wejść. Wyjechaliśmy z Krakowa z 10 minutowym opóźnieniem, bowiem kierowca autobusu czekał na drugi bus tej sieci, który miał zostać podstawiony przez firmę, gdyby nie wszyscy chętni się zmieścili miał zabrać na stojąco. Kilka osób tak jechało. Po kilkunastominutowym oczekiwaniu na odjazd już miałam wystarczająco wyrobione zdanie o tym prywatnym przewoźniku. Poza czasem jazdy, który jest krótszy tzw. jazdą przez autostradę, traktuje się pasażera jak sardynki, kierowca rozmawiał przez komórkę zaraz jak ruszyliśmy /podejrzewam, że z właścicielem sieci mówiąc o tym ile osób było/. Cóż... kasa, kasa robi swoje. Jednak to co zobaczyłam dwa dni później w drodze powrotnej z Wrocławia do Krakowa przebiło wszystko, przypomniało mi to od razu czasy PRL -u, gdy komunikacja międzymiastowa kursowała często, ale ilość chętnych przewyższała możliwości, bowiem takich przepychanek nie widziałam od tamtych czasów. Mimo telefonicznej rezerwacji dokonanej jeszcze w grudniu firma nie odpowiada na smsa, nie wiadomo, czy jesteśmy na liście pasażerów. Podstawiony we Wrocławiu został maleńki bus na trasę do Krakowa. Ludzie przepychali się do środka, limit osób przewożonych dawno został przekroczony. Dałam sobie spokój, bowiem nie znoszę jeździć busami zwłaszcza na tak długiej trasie. Walizka trzymana na kolanach, lub pod nogami na stojąco to nie dla mnie. Czekałam chwilę, bowiem osoby jeżdżące stale na trasie zwróciły uwagę, że firma tak stale robi: upycha do busa maksymalną liczbę pasażerów a potem podstawia drugi środek lokomocji. Podjechał autobus. Ludzi masa, przepychanki, dużo osób wraca ze świąt, studenci pewno do Krakowa. Wejść do środka przednimi drzwiami długo się nie dało, zostałam poproszona, bowiem znajoma już była w środku i na naszą rezerwację były dwa nazwiska. Zajęłyśmy miejsca z tyłu, autobus czysty. Komfort jazdy jak w pksie. Przeraża mnie obsługa i zasady działania tej firmy.Jest zapotrzebowanie na ten kierunek. Podstawiane zostają mały bus i autobus, co stanowi tak za mało jeśli są weekendy. Opóźnienie z wyjazdem spowodowane organizacją: szukanie nazwisk na liście odręcznie napisanej, upominanie się o drobne. Na trasie stracony czas jazdy kierowca nadrabia, ale gdzie jest bezpieczeństwo pasażerów? Gdybym była z małymi dziećmi nie byłoby szans na dostanie się do środka mimo rezerwacji. Dziwna samowolka w pierwszeństwie wsiadania: kto ma łokcie, ma miejsce. Jak dla mnie był to jeden raz gdy zdecydowałam się na przejazd z tą firmą.