Opinia użytkownika: zarejestrowany-uzytkownik
Dotycząca firmy: Barek Azjatycki
Treść opinii: Na rekonesans garderobiany postanowiliśmy się wybrać na Marywilską. Tam przeniosła się część kupców, głownie azjatów ze zlikwidowanego stadionu dziesięciolecia przemianowanego na Jarmark Europa . Idąc na piechotę od przystanku 176 Os. Marywilska trzeba spory kawałek drogi nadrobić gdyż hale są otoczone polem i zakładami fabrycznymi. Okolica nie ciekawa zwłaszcza po zmroku czego też doświadczyłam ale dziś po południu mimo zimna spacerek był miły nawet. Gdy dotarliśmy do celu i trochę popatrzyliśmy co w trawie a właściwie w ofercie odzieżowej piszczy idąc po prostu przed siebie bo jak na tę chwilę innej metody na tego molocha nie opracowałam trafiamy do miejsca z wietnamską głównie gastronomią(hala C lokal chyba c212) Zaczęły się wspominki z tego miejsca i tak od słowa do słowa pada moje zapytanie skoro towarzystwo daje wyraźne znaki ku temu że by z chęcią coś zjadło, czy się na małe co nie co decydujemy czy nie. Dwa razy nie muszę się pytać, oczywiście a jakże że tak . Ja osobiście takich miejsc nie za bardzo lubię, ale tu choć prosto jest czysto, pachnie kuchennie ale nie odorowo. Z sufitu zwieszają się dwa regionalne papierowe lampiony. Po prawdzie myślałam sobie że poprzestaniemy na sajgonkach które zabierzemy na drogę. Skończyło się biesiadą w lokalu. Standardowe dodatki fura ryżu i biała kapusta plus kurczak w cieście na słodko chyba w tym wszystkim najsmaczniejszy. Porcja duża, szybko przygotowana. Podana do stolika. Cena niska 10zł za porcję. Oczywiście a może nie zastawa papierowa , sztuce plastikowe i bardzo na kulkach zwłaszcza łamliwe. Restaurator, Pan Azjata mówiący bardzo koślawą skrzekliwą polszczyzną miły, kontaktowy . Sprawił że miejsce i mi będzie się jawiło jako takie mimo wszystko fajne, z swoistym klimatem. Nie żebym się stała fanem takich przybytków i nie żebym się rozsmakowała. Ale od czasu do czasu za głosem większości i takie coś można łyknąć.