Opinia użytkownika: Anna_3619
Dotycząca firmy: Cava
Treść opinii: Odwiedziłam z moim Lubym kawiarnię Cava na Nowym Świecie o dość wczesnej porze. Mam dość ciepłe wspomnienia związane z tym miejscem, ponieważ tam po raz pierwszy raz w życiu spróbowałam gorącej czekolady, która nie była tożsama z kakao tylko gęsta i czekoladowa. W lokalu przed południem siedziało zaledwie kilkoro klientów. W szklanej gablocie wyeksponowano i podświetlono torty i ciasta, które wyglądały imponująco i smakowicie. Gdy przyglądaliśmy się im, zastanawiając się, na które mamy ochotę, podeszła do nas kelnerka i przywitała się. Nastąpił pierwszy zgrzyt, ponieważ pani wyraźnie nalegała na nas, żebyśmy gdzieś usiedli i wybierali z karty, chociaż nikomu nie przeszkadzaliśmy stojąc przy gablocie. Nie jest to w końcu to samo, wybrać coś kierując się samą nazwą, a wybrać patrząc, jak coś wygląda i jak się podoba. Wybraliśmy sobie stolik i zaczęliśmy się rozbierać, a pani cały czas stała przy nas z menu, czekając. W końcu podała nam karty, zanim zdążyliśmy usiąść. Okazało się, że niezbyt korzystnie wybraliśmy stolik, ponieważ po pierwsze był koło drzwi i co chwila ktoś wchodząc powodował dość mroźny przeciąg. Po drugie krzesła były przysunięte do stolików tak blisko i nie dawały się odsunąć, że mój Luby musiał wskakiwać w fotel od góry. W końcu zdecydowaliśmy się przesiąść w inne miejsce. Z elementów negatywnych - w kawiarni grała dość głośno piskliwa muzyka, która nie wtapiała się w tło i nie pozwalała się skoncentrować na rozmowie. Na szczęście tylko jeden kawałek był tak uciążliwy. Sama kawiarnia ma ładny wystrój, jest czysta i elegancka. Na ścianach wiszą czarno-białe zdjęcia sponsorowane przez Martini, ale w sposób dość dyskretny. Kelnerka także miała na sobie koszulę z logo tej firmy. Na tyle kawiarni jest przygotowane miejsce na powieszenie płaszczy, co stanowi dość duże udogodnienie, ale przypuszczalnie jest niezbyt wygodne dla klientów, którzy siedzą w przedniej części lokalu i nieco tracą swoje rzeczy z oczu. Kelnerka podeszła do nas przyjąć zamówienie i doradziła Lubemu ciasto orzechowo-makowe w zastępstwie sernika, który jest jego ulubionym ciastem, ale w Cavie nie serwowanym. Zamówiliśmy również kawę Mocha (kelnerka bez uśmiechu poprawiła sposób, w jaki wymówiliśmy to słowo, więc poczuliśmy się skarceni). Dla siebie wzięłam oczywiście gorącą czekoladę i szarlotkę na ciepło. Muszę powiedzieć, że dobry produkt ma dla mnie zawsze większe znaczenie niż kiepska lub przeciętna obsługa, wobec czego do Cavy będę chętnie wracać, dopóki serwują jedzenie na poziomie, który otrzymaliśmy. Szarlotka była pełna jabłek, z delikatnym ciastem. Czekolada gorąca i smaczna. Lubemu nie smakowała kawa, ale nie dlatego, że była nie dobra, a dlatego, że okazała się nie w jego guście. Ciasto makowe było delikatne i smaczne. Oczywiście porcje są niewielkie w stosunku do cen. Za każdą z rzeczy, które zamówiliśmy, zapłaciliśmy po kilkanaście złotych. W Cavie są z resztą produkty dla osób, które najwyraźniej są smakoszami kawy. Niektóre gatunki dochodzą tam do ponad 80 zł za filiżankę. Z uwagi na niewielką liczbę klientów nie musieliśmy czekać długo na obsługę. Pani szybko reagowała na nasze prośby i cały czas zwracała na nas uwagę, gdy było to potrzebne. Była uprzejma, chociaż nie uśmiechała się i mówiła monotonnym głosem. Ogólnie uznaliśmy nasz pobyt w Cavie za udany, chociaż bez rewelacji.