Opinia użytkownika: zosia100
Dotycząca firmy: Stokrotka
Treść opinii: Drugiego takiego "Antyklienta" jak Stokrotka ze świecą szukać. Standardem jest widok dziesięciu lub więcej klientów z pełnymi koszykami stojącymi do jedynej otwartej kasy. I tym razem tak było. Byłam jedenastą osobą oczekującą na skasowanie. Przede mną stało kilku starszych ludzi, którzy głośno domagali się otworzenia drugiej kasy. W końcu kasa została otwarta... na drugim końcu sklepu! Obsługa musi mieć tam specyficzne poczucie humoru. Co sprawniejsi emeryci pognali więc do drugiej kasy, ale większość została tu gdzie stała. Kiedy mogłam już zobaczyć kasjerkę okazało się dlaczego ta kolejka tak długo idzie. Przy kasie stała bowiem praktykantka. Emeryci natomiast nie mają w zwyczaju ważenia pojedynczych marcheweczek i pietruszek tam gdzie trzeba, więc dziewczę musiało co chwila opuszczać kasę by uczynnie zważyć staruszkom zakupy. Kiedy przyszła moja kolej, a chciałam zapłacić za część zakupów banami Sodexo, dziewczyna niemal załamała się - wzruszyła ramionami i bezradnym głosem zwróciła się do pilnującej jej pracownicy "co teraz?!". Ta wyjaśniła szybciutko co się robi z bonami i szczęśliwie po 25 minutach oczekiwania na skasowanie, opuściłam sklep. Dlaczego wracam do tego sklepu? Głównie ze względu na szeroki asortyment. Zwykle dostaję w Stokrotce to czego w podobnych marketach nie mogę dostać. Walory estetyczne sklepu również mi odpowiadają - zwykle jest czysto, towar na półkach nie jest przebrany i wybrakowany, nie potykam się o palety, nie wyczuwam też żadnych nietypowych zapachów. Koszyki zwykle są na swoim miejscu. Przy bramkach krąży ochrona, której szczerze mówiąc, czasami się boję... nie wiadomo czemu. Ceny w porządku. Przyzwyczaiłam się do myśli, że w Stokrotka to jeden z droższych sklepów, ale coraz częściej okazuje się, że wcale tak nie jest. Cena moich ulubionych parówek na razie w Stokrotce jest najkorzystniejsza. Niektóre produkty są w takich samych cenach jak w Biedronce (np. masło).