Opinia użytkownika: zarejestrowany-uzytkownik
Dotycząca firmy: Long-Phung
Treść opinii: Po raz drugi udałem się do tej wietnamskiej restauracji w przeciągu miesiąca. Restauracja położona jest przy obwodnicy miasta. Nie jest zbyt widoczna z trasy, nie ma praktycznie żadnego plakatu reklamowego. Sam budynek jest bardzo słabo oświetlony. Wieczorem przypomina raczej zamknięty lokal. Przed budynkiem znajduje się dość obszerny parking. Po wejściu do budynku znajdujemy się w pierwszej sali restauracji, w której znajduje się bar. Zazwyczaj przy barze można spotkać kilku klientów oraz personel. Sala ta jest dość dobrze oświetlnoa. Druga sala jest bardziej przestronna. Oświetlenie jest już nieco skromniejsze. Między niektórymi stolikami ustawione zostały parawany, dzięki czemu możla liczyć na więcej intymności. Z głośnika sączy się muzyka azjatycka. Karta dań jest dość rozbudowana. Na początek nowości, następnie specjalności zakładu, ale to są raczej zestawy dla minimum dwóch gości. Karta zawiera sporą liczbę dań z drobiu, wieprzowiny, wołowiny i ryb. Dziś zdecydowałem się na rybę. Wybrałem nowość - halibut z imbirem. Według kelnerki, halibot miał być w postaci filetu. Wszystkie ryby są wcześniej smażone i są to ryby z ośćmi. Do wyboru miałem również Doradę w warzywach, ale według informacji kelnerki, dorada miała być smażona w całości. Ostatecznie zdecydowałem się na rybę z imbirem. Kiedy podano mi danie, okazało się, że ryba podana została w naczyniu z pokrywką, tak jak podaje się zupy. W środku, w gęstej cieczy wypełnionej zielonymi warzywami, znajdowały się dzwonka halibuta. To co dostałem, zupełnie mijało się z opisem kelnerki. Filet, to nie dzwonko z kręgiem w środku. Spożywanie dania było bardzo uciążliwe, ponieważ mięso ryby rozpadało się, wpadało do wywaru. Do dyspozycji miałem tylko widelec i nóż. Niech ktoś próbuje jeść zupę z wkładką za pomocą takiego zestawu sztućców. Nie byłem pewny, czy z wywaru udało mi się wyłowić fragment mięsa, czy ość. Danie zupełnie nieudane, choć w smaku bardzo dobre. W restauracji ktoś powinien nauczyć się jak przygotowywać bezpieczne posiłki. Do tego oświetlenie na sali nie pozwalało mi do końca widzieć co jest tak naprawdę w daniu. Przy drugiej wizytcie spotkała mnie przykra niespodzianka. Obsługa kelnerska dostateczna. Kelnerkę nie interesowało za bardzo jak mi danie smakuje, bo pewnie wiedziała, że nie do końca danie było udane. Moja pierwsza wizyta w tej restauracji była zupełnie inna. Kelnerka była bardziej otwarta, danie bardziej udane. Potwierdziła się obiegowa opinia, że standard obsługi i jakość dań nie jest wyrównana. Ktoś pownien nauczyć się, ze do zupy nie daje się ryby z ością, tym bardziej dzwonka. Rozumiem, być może tak jada się w Wietnamie, ale to restauracja w Polsce i obowiązują standardy bezpieczeństwa żywności europejskie. Raczej już nie zamierzam próbować żadnejgo dania w tej restauracji.