Opinia użytkownika: zarejestrowany-uzytkownik
Dotycząca firmy: Reserved
Treść opinii: Miałam chwilę wolnego czasu przed zajęciami na uczelni, a że galeria Focus Mall znajduje się bardzo blisko to postanowiłam tam wpaść na chwilę. Obiektem numer jeden był sklep Reserved, bo znajduje się blisko wejścia do galerii, a poza tym zawsze są tam jakieś fajne promocje. Od razu po wejściu do sklepu okazało się, że właśnie trwa obniżka cen do -70%, więc pomyślałam sobie, że na pewno coś uda mi się kupić fajnego. Na samym początku spotkałam przecenę sweterków i bluzeczek bawełnianych. Wybór był naprawdę spory, były sweterki wełniane, grube i cieńsze, bluzeczki bawełniane w różnych rozmiarach i kolorach. Cenowo tez wyglądało to naprawdę atrakcyjnie, bo większość kosztowała 39,99 zł i była poprzeceniana z 49,90 zł lub nawet więcej. Niestety nie podobał mi się sposób wyeksponowania tych towarów, wszystkie swetry i bluzeczki leżały „rzucone na kupę” na wielkim stole i nie można było nawet spokojnie poprzeglądać wszystkich towarów. Można było oglądać tylko te towary, które leżały na wierzchu, natomiast te leżące na samym spodzie były zwyczajnie niedostępne. Dałam sobie spokój z przeglądaniem tych łaszków i poszłam dalej w głąb sklepu, a tam spotkałam kolejną identyczną sytuację. Na drugim, podobnym stole leżały tym razem cienkie bluzeczki bawełniane z krótkimi rękawkami i na ramiączkach, nadające się raczej na letnią porę roku a nie zimową. Przecena była tutaj jednaj o wiele większa, bo ceny bluzek wahały się w granicach 14,99 zł- 19,99 zł. Może i by się coś znalazło ciekawego, ale przerażało mnie to ponowne grzebanie w tym wielkim stosie ubrań i szukanie nie dość, że odpowiedniego fasonu, to jeszcze koloru i rozmiaru. Na pomoc obsługi raczej nie było co liczyć, bo na przykład wtedy gdy oglądałam ubrania leżące jedno na drugim obok mnie przeszła pani ekspedientka, dorzuciła parę sztuk rzeczy na ten leżący stos, spojrzała na mnie obojętnym wzrokiem i poszła sobie dalej. Zostałam potraktowana jak przedmiot, a ekspedientka wyraźnie dała sobie spokój z wypełnianiem swoich obowiązków. Zarówno sposób ułożenia towarów jak i poziom obsługi klienta bardzo przypominał mi zwykły lumpeks, tam też w taki sposób traktuje się rzeczy i ludzi. Zostawiłam więc ten bałagan i poszłam obejrzeć ubrania wyeksponowane normalnie, czyli na wieszakach. Tam większość była wywieszona według rozmiarów, więc można było znaleźć coś ciekawego poświęcając znacznie mniej czasu. Znalazłam nawet fajne spodnie za niecałe 100 zł, ale jak zobaczyłam kolejkę w przymierzalni to odechciało mi się zakupów... Mimo, że jest tam około 10 kabin, to wszystkie były zajęte, a poza tym już kilku klientów czekało na swoją kolej. Dobrze, że chociaż było w miarę czysto, zarówno w przymierzalni, jak i na sklepie. Potem moje spojrzenie skierowało się w stronę kasy, a tam była bardzo podobna sytuacja. Jedna kasjerka mozolnie obsługująca klientów stojących w dość długim ogonku... Zrozumiałabym, gdyby to był sklep spożywczy, ale to był przecież markowy salon odzieżowy. Zrezygnowałam z dalszych zakupów i wyszłam ze sklepu.