Zgłoś nadużycie

Opinia użytkownika: zarejestrowany-uzytkownik

Dotycząca firmy: PKS Piotrków Trybunalski

Treść opinii: Korzystałam z usług tego przewoźnika przez dobrych kilka lat, więc mogę sporo na ten temat opowiedzieć. Nie zauważyłam żadnej poprawy w ciągu tych kilku lat, usługi tej firmy od zawsze były i są nadal beznadziejne. Pierwszym problemem są stare i rozklekotane autobusy, niejednokrotnie miałam okazję siedzieć na mokrym siedzeniu albo brudnym. Zawsze pod siedzeniami walały się brudne chusteczki albo inne śmieci, na podłodze leżały kilogramy piasku, jakby nie sprzątano tam od wieków. Fascynujące było to, że w niektórych autobusach okna nie otwierały się latem kiedy było gorąco, natomiast zimą nie dawały się domknąć szczelnie i trzeba było marznąć przez całą drogę. Firma praktycznie wcale nie inwestowała w nowe środki transportu. W ciągu dziesięciu ostatnich lat, bo przez tak długi czas byłam zmuszona korzystać z usług PKS-u, firma zakupiła dwa prawie nowe autobusy. Mówię prawie, bo całkiem nowe to one nie były, miały tylko ładniejsze siedzenia i można było w normalny sposób otwierać okna... Jeśli zaś chodzi o ich funkcjonalność, to bardzo często się psuły, a pasażerowie dowiadywali się o tym fakcie w momencie odwoływania kursu do ich miejscowości. Jeżeli już wspominam o kursach, to trzeba było mieć naprawdę anielską cierpliwość dojeżdżając codziennie tymi autobusami. Autobus albo się spóźniał prawie godzinę, albo wcale nie przyjeżdżał, a firma nawet nie pokwapiła się o przekazanie pasażerom odpowiedniej informacji. Sytuacje takie występowały najczęściej zimą, kiedy było kilkanaście stopni mrozu. Rozumiem, że każde auto może zamarznąć przy takim mrozie, ale takie sytuacje zdarzały się bardzo często. Firma mogła przewidzieć występowanie takich sytuacji, tym bardziej, że autobusy nadawały się jedynie na złom, a nie na dalekie podróże. Najgorsze było to, że firmanie posiadała zastępczych środków transportu i w przypadku popsucia się jednego autobusu trzeba było czekać na kolejny kurs nawet dwie godziny. Dodam, że wtedy kumulowała się liczba pasażerów z tych dwóch kursów i czasem nie udało się już wsiąść do autobusu, bo zwyczajnie zabrakło miejsca. Pasażerowie dosłowne zgnieceni w autobusie jak „śledzie w puszce” zwyczajnie nie mieliby szans na przeżycie, w momencie jakiegokolwiek wypadku drogowego. Jeśli chodzi o samych kierowców to niezbyt zależało im na zdrowiu pasażerów i nie przejmowali się zbytnio tłokiem w autobusie, niekiedy byli wręcz aroganccy i nieuprzejmi. W ciągu tych dziesięciu lat spotkałam może trzech kierowców takich z prawdziwego zdarzenia, którzy naprawdę interesowali się losem pasażerów i potrafili być uprzejmi. Spokojnie odpowiadali na pytania, zwłaszcza starszych osób i potrafili określić za ile autobus dojedzie i np. kiedy będzie następny kurs. Znali też słowa grzecznościowe, bo ci wcześniej wspomniani to nawet nie umieli odpowiedzieć dzień dobry i do widzenia. Widocznie jest to jakaś strategia firmy, bo panie w kasie na dworcu autobusowym reprezentowały podobne stanowiska. Zazwyczaj gdy chciało się kupić bilet to one nie miały czasu, albo jadły w okienku obsługując klientów, albo gadały sobie na zapleczu, nie zważając na ustawiającą się przed okienkiem kolejkę. Z reguły były niemiłe i apodyktyczne, nie potrafiły okazać szacunku klientowi. Jeżeli już była otwarta jakaś kasa to zazwyczaj tylko jedna, a pani w kasie tak się grzebała, że stanie w kolejce i czekanie na swoją kolej trwało czasem prawie godzinę... Co do cen biletów, to były one stanowczo nieadekwatne do jakości usług jakie były świadczone. Przykładowo, za transport na odległość 25 km trzeba było zapłacić 4,50 zł. Oczywiście wraz z wzrostem długości trasy wzrastała cena, podobnie było z biletami miesięcznymi. Za bilet na cały miesiąc (w moim przypadku jeszcze studencki) płaciłam prawie 100 zł. Biorąc pod uwagę ciągle wzrastające ceny benzyny uważam, że nie jest to zbyt wysoka cena, ale z drugiej strony, za jazdę w tłoku, albo marznięcie przy oknie prze całą drogę nie powinno się tyle płacić. Czasem warunki w autobusie były naprawdę karygodne, a pasażer musiał cicho siedzieć i nie mógł w żaden sposób tego zmienić. A najlepsze było to, jak autobus nie przyjeżdżał wcale kilka razy z rzędu, a ja miałam wykupiony bilet miesięczny. Były to pieniądze wyrzucone w błoto, bo musiałam dwukrotnie płacić. Raz za bilet miesięczny od PKS-u, a drugi raz za benzynę do mojego auta, z którego byłam zmuszona w ostateczności skorzystać. Wielokrotnie interweniowałam u dyrektora PKS-u skarżąc się na brak kursu lub ogromne opóźnienie, przez co wielokrotnie spóźniałam się do pracy, ale na nim nie robiło to żadnego wrażenia. Nigdy też w żaden sposób nie zareagował na łamanie praw pasażerów, wszystko skargi były mu obojętne. Dlatego też zdecydowanie nie polecam korzystania z usług transportowych tej firmy.