Opinia użytkownika: zarejestrowany-uzytkownik
Dotycząca firmy: empik
Treść opinii: Dzisiaj wybrałem się do Empiku w lubelskiej Plazie, w poszukiwaniu książki-przewodnika na sylwestrowy wyjazd. Witryny w całym sklepie, tak jak i podłoga oraz półki, były czyste. Towar na wprost wejścia był ułożony estetyczne, jednak na zbyt szerokich w stosunku do alejki stołach. Klienci przechodzili obok niego na palcach, starając się niczego nie strącić. Inny problem wynika ze zmiany ułożenia półek z czasopismami i płytami CD: klienci przyzwyczajeni do stoisk z prasą skręcali w prawo, po czym zdziwieni stawali w miejscu torując drogę innym, zawracając. Towary na półkach leżały w większości estetycznie równo poukładane. Gdzieniegdzie można było znaleźć porozrywane gazety, również czasopisma z kolekcjami (modele pociągów i samolotów) były upchane na półce tak, że opakowania modeli były zgniecione. W trakcie mojej wizyty w sklepie animator przez głośnik promował niektóre produkty. Kiedy podszedłem do półki z przewodnikami nie mogłem odnaleźć interesujących mnie pozycji: półki podpisane były nazwami państw, ale książki były ułożone alfabetycznie: Paryż nie leżał pod 'Francja', leżał pod 'Portugalia'. Kilka książek było zniszczonych: powyginane rogi, brudne grzbiety, złamana okładka. Interesujące mnie wydanie przewodnika było jedynym egzemplarzem, było też zafoliowane. Zapytałem przechodzącego pracownika, czy mogę je rozpakować (chciałem sprawdzić, czy zwiera też ceny biletów) – odpowiedział, że zaraz do mnie podejdzie. Nie podszedł, więc spokojnie wybrałem książkę innego wydawnictwa i podszedłem do kasy. Przy kasie kłębiło się kilkanaście osób, pomimo że jeden z kasjerów głośno zapraszał do podejścia do jego kasy. Mężczyzna (jak i inni pracownicy) był ubrany w czyste firmowe polo i miał przypięty imienny identyfikator. Wszystkie swoje komunikaty powtarzał dwa razy, co sprawiało wrażenie, ze żartuje sobie z nudów. Potwierdzały to jego rozmowy z kasjerką obok ('nagraj się na CD'). Po zakupie kasjer zaproponował reklamówkę, zapakował książkę z paragonem do środka, a resztę wydał na tackę. Nie odpowiedział na moje pożegnanie. Wychodząc zauważyłem jak zawsze znudzoną obsługę stoiska Playa i pracownika ochrony (obranego w rodzaj firmowego munduru bez marynarki, z identyfikatorem) przeszukującego torebkę klientki. W całym sklepie panuje przesadne wrażenie tłoku i chaosu, spotęgowane przez zagubionych klientów. Nie wiem, czy przemeblowanie przyniosło wzrost sprzedaży płyt CD, ale na pewno przyniosło wzrost ilości klientów zawracających w drzwiach. Na sali sprzedaży panuje zaduch i nieprzyjemne zapachy. Półki są ustawione dosyć ciasno, obsługa biega w kółko. W tym sklepie nigdy nie lubiłem robić zakupów, choćby dlatego, że książki sprzedawane w Empiku po 30-60 złotych, np. w Buchmannie kupuję za 5-15 złotych. Ciekawa jest też różnica adresów: na paragonie ul. Obrońców Pokoju 1A, w internecie ten sam salon ma adres ul. Lipowa 13.