Opinia użytkownika: Sharky
Dotycząca firmy: SANTORINI BAR
Treść opinii: Podczas ostatniej wizyty w Barze - Restauracji - Pizzerii Santorini spotkała mnie niemiła niespodzianka w postaci niskiego poziomu obsługi. Po wejściu do lokalu zauważyłam dwoje ludzi przy jednym ze stolików. Osoby te były obsłużone, tzn. były w trakcie posiłku. W dolnej części lokalu przebywała większa grupka ludzi, tj. ok. 5-6 osób. Pani kelnerka, pani Ela, nie podeszła z kartami, więc po dłuższej chwili sami wzięliśmy je ze stolika, na którym znajdują się między innymi serwetki i karty. Dodam, iż zajęliśmy stolik na wprost lady z kasą i mini-barem. Zamówiliśmy dwa grzane wina, na które przyszło nam czekać aż 20 minut! oraz makaron i sałatkę. Na dania czekaliśmy 35 minut przy tak małym obłożeniu lokalu. Po upływie 30 minut zapytałam panią kelnerkę, czy długo jeszcze będziemy czekali na potrawy. Pani odburknęła, że jeszcze trzeba poczekać. Pani nie była specjalnie uprzejma. Bardziej skupiała się na radosnych pogawędkach z drugą pracownicą oraz pizzermanem. Ponadto, podczas wizyty w lokalu, i oczywiście podczas dłuuuugiego oczekiwania na zamówione potrawy, do lokalu weszło dwóch pracowników, którzy rozwozili pizzę oferowaną przez Santorini. Od tego momentu w lokalu zrobiło się gwarnie. Pracownicy głośno komentowali różne sytuacje związane z ich służbowymi obowiązkami. Ponadto z ust jednego z panów, który dowozi pizzę padały niecenzuralne słowa. Sytuacja ta nie była miła dla klienta. W związku z tą sielankową atmosferą panującą wśród pracowników dostaliśmy letnie grzane wino, przypomnę po 20 minutach oczekiwania na nie oraz długo czekaliśmy na dania. W sałatce z kurczakiem w słonecznikowo - migdałowej panierce brakowało słodkich koktajlowych wisienek. Zapytałam o to kelnerkę, panią Elę. Ta odburknęła "były, ale teraz nie ma" i poszła do współpracowników, by kontynuować prywatne opowieści. Bardzo byłam zaskoczona taką obsługą, a raczej jej brakiem. Relatywnie często bywam w Santorini i ogólnie byłam zadowolona. Zazwyczaj też wybieram sałatkę z kurczakiem w słonecznikowo - migdałowej panierce, więc doskonale znam jej skład. O tym, jak radosna i beztroska była atmosfera wśród pracowników, niech świadczy fakt, iż podczas wizyty klienci zareklamowali pizzę, gdyż dostali inną, niż zamawiali. Reklamacji dokonały dwie panie, które wraz z innymi były w dolnej części lokalu. Panie te nie zostały przeproszone, dostały jednak inną pizzę. Komentarz pracowników w związku z zaistniałą sytuacją była taki, że panie te powinny zjeść, co dostały. Te wszystkie rozmowy prowadzone były podczas obecności klientów! Podczas wizyty do lokalu przyszła kobieta z prośbą o korektę faktury vat. Pani ta została poinformowana przez pracownicę, że "szefa nie ma i nie wiadomo, kiedy będzie i niech pani przyjdzie po 20-tej". Pani ta również nie usłyszała słowa przepraszam, nie usłyszała zapewnienia, że błędy zostaną naprawione. Na uwagę zasługuje także postać pana pizzermana. Jest to młody mężczyzna o dłuższych włosach, które nie są niczym osłonięte, nie związane, a przecież pan ten ma bezpośredni kontakt z żywnością - przygotowuje pizzę. Niewłaściwe jest też, w moim odczuciu, wchodzenie na kuchnię w obuwiu, w którym chodzi się po ulicy. To panowie rozwożący pizzę wchodzili na kuchnię bez zmiany obuwia. Podczas tej wizyty w barze-restauracji Santorini czułam się niekomfortowo, a ponadto odniosłam wrażenie, że klienci są ignorowani, są "złem koniecznym", gdyż przeszkadzają pracownikom w osobliwym spotkaniu towarzyskim. Na rachunek czekaliśmy dłuższą chwilę, ostatecznie sami podeszliśmy do kasy. Pani znudzonym głosem podała kwotę do zapłaty. Pani nie podziękowała za wizytę i nie zaprosiła ponownie. Dodam, iż w toalecie panował względny porządek, wokół kosza na śmieci znajdowały się papierki. Na parapecie okna wystawowego dało się zauważyć warstwę kurzu. Na szybie drzwi wejściowych widoczne były ślady palców.