Zgłoś nadużycie

Opinia użytkownika: Sharky

Dotycząca firmy: Freshmarket

Treść opinii: Opisywany sklep sieci „Freshmarket” mieści się przy ulicy Pocztowej w Szczecinie. Znajduje się on w dogodnej lokalizacji, blisko jednego z wydziałów Uniwersytetu Szczecińskiego oraz szkoły podstawowej. W dniu wizyty w sklepie były dwie panie ekspedientki – jedna z pań znajdowała się przy stanowisku kasowym, a druga uzupełniała towar na sali sprzedaży. Przy stanowisku kasowym znajdował się jeden mężczyzna. Pan ten, wraz ze swoim psem, oczekiwał na hot-dogi przygotowywane przez panią kasjerkę. Pani ta kilkakrotnie dopytywała o rodzaj sosu, co nieco irytowało oczekującego pana. Klient ten wyraził w pewnym momencie swoje niezadowolenie z powodu opieszałej obsługi i konieczności ciągłego powtarzania zamówienia. Co do obecności psa w sklepie spożywczym, mocno mnie to zdziwiło, ale żadna z pań ekspedientek nie zwróciła uwagi właścicielowi czworonoga, że sklep spożywczy nie jest właściwym dla niego miejscem. W sklepie panował umiarkowany porządek. Podłoga była czysta, jednak wiele półek było niedotowarowanych, powstały tam tzw. „dziury”. Na sali sprzedaży porozstawiane były pudła z produktami, które miały trafić na półki. Na dziale „Alkohol” z obsługą sprzedawcy, tuż za kasami, na podłodze stały butelki z alkoholem, w szczególności te o pojemności poniżej 0,5 l. Na dziale z pieczywem panował nieporządek. Na podłodze były okruchy z pieczywa, bułki były brzydko rzucone do pojemnika. Wchodząc do sklepu zauważyłam plakat informujący o tym, że dostępne są ciastka typu „Muffinki”. Ponieważ byłam w tym sklepie po raz pierwszy i nie wiedziałam, gdzie ich szukać, zwróciłam się o pomoc do wykładającej towar pracownicy. Pani ta podeszła ze mną do działu pieczywo i wskazała, gdzie znajduje się poszukiwany przeze mnie produkt. Wzięłam ciastka i udałam się do kasy. Tam pani nadal przyrządzała zamówione prze klienta dwa hot-dogi. Przede mną w kolejce stał jeszcze jeden mężczyzna. Pani ekspedientka znajdująca się przy stanowisku kasowym, krzyknęła na cały sklep do drugiej pani, by ta podeszła i obsłużyła oczekujących klientów. Kiedy pani ta podeszła do stanowiska, najpierw „skasowała” pana za hot-dogi. Dopiero później przystąpiła do obsługi pozostałych klientów. W tym momencie nasunęło mi się pytanie, czy pani przygotowująca hot-dogi jest aż tak zaabsorbowana nimi, że nie mogła sobie poradzić przynajmniej w kwestii „skasowania” tych hot-dogów? Otóż nie! Ta pani była raczej mocno nieporadna. W każdym razie, nadeszła moja kolej. Pani przystąpiła do kasowania muffinek. Nabiła kwotę na kasę, podała, ile mam zapłacić. Zakupione przeze mnie ciastka były ułożone na papierowej tacce, takiej tekturce. Pani nie wykazała żadnego zainteresowania, czy zapakować te ciastka. Zatem poprosiłam o ich zapakowanie. Pani powtórzyła kwotę do zapłaty i dopiero, gdy zapłaciłam, pani zawinęła produkt w papier. Pani nie podała żadnej reklamówki, nawet nie zaproponowała. Zakupione ciastka musiałam wziąć „do ręki”, co było niewygodne. Pani nie wydała paragonu, a na moją prośbę o paragon zareagowała zdziwioną miną. Na moje żądanie jednak paragon wydała. Stojąc w kolejce nie zauważyłam, by wcześniej obsługiwani klienci otrzymali paragon za dokonane transakcje.