Opinia użytkownika: zarejestrowany-uzytkownik
Dotycząca firmy: Savia
Treść opinii: Po przeprowadzeniu audytu w jednej z placówek znanej marki, postanowiłem przeprowadzić badanie jakości obsługi klienta na własną rękę w innym sklepie. Chciałem kupić kurczaka, więc udałem się do najbliższego supermarketu, którym była Savia na os. 700-lecia w Kętach. Przy wejściu Pan ochroniarz "zmierzył mnie" jakbym był złodziejem. Nie mogłem sobie nic zarzucić pod względem wyglądu, dlatego postałem chwilę przy stoisku z warzywami i owocami i zaobserwowałem, że patrzy w ten sposób na wszystkich młodych ludzi. Udałem się na mięsny, gdzie poprosiłem o kurczaka, na co ekspedientka odparła: "Nie ma, tam są" wskazując palcem. Podszedłem więc do regału z pakowanym mięsem i wziąłem jedną sztukę. Następnie zaczepiłem inną pracownicę i zapytałem:"Przepraszam, gdzie znajdę makaron?" W odpowiedzi usłyszałem: "Tam" i wskazanie palcem. Oczywiście musiałem go jeszcze znaleźć, co nie należało do łatwych zadań, gdyż niedawno Savia miała remont i zmienił się układ produktów. Wygląda na to, że pracownicy sami nie wiedzą co gdzie się znajduje. Z kurczakiem i makaronem udałem się do kasy. Najpierw podszedłem do kasy, gdzie była jedna osoba przede mną z wyłożonym towarem. Chciałem wyłożyć swój, ale kasjerka powiedziała, że zamyka i proszę do kasy drugiej. Podszedłem do drugiej. Nie usłyszałem ani dzień dobry, ani nie nawiązano ze mną kontaktu wzrokowego. Nie dostałem informacji o reszcie i co najlepsze - nie usłyszałem ani dziękuję, ani do widzenia, ani nic, co choć w minimalny sposób pozwoliłoby mi pomyśleć, że mam do czynienia z kulturalnymi ludźmi. Kiedy mój towar został przesunięty na koniec kasy ręką ekspedientki, zauważyłem masę porozrzucanych reklamówek jednorazowych na stanowisku i wziąłem jedną z nich, aby spakować produkty. Ostatnimi czasy ludzie przestali robić zakupy w Kęckiej Savii, ze względu na "warszawskie ceny". Ale ja przestaję robić tam zakupy, bo się czułem jak intruz. Każde pytanie było komentowane "westchnieniem" a obsługa przy kasie była w stylu: "byle następny, byle do domu". Także z tego miejsca chciałbym przeprosić pracowników za to, że zadawałem pytania na temat produktów i tym samym przeszkadzałem im w pracy. Pozdrawiam też Pana ochroniarza, który był zajęty "mierzeniem" ludzi przy wejściu, podczas kiedy młody chłopaczek pakował batony do kieszeni na stoisku ze słodyczami. Od teraz Savia będzie stanowiła dla mnie punkt odniesienia w beznadziejnej jakości obsługi klienta.