Zgłoś nadużycie

Opinia użytkownika: Marzena_386

Dotycząca firmy: Getin Noble Bank (dawniej jako GETIN BANK)

Treść opinii: Duży kredyt jest jak związek małżeński. Im większy, tym trwalszy i poważniejszy. Związek kredytobiorcy z kredytodawcą czyli bankiem. Oczywiście jest to typowe małżeństwo z rozsądku podyktowane interesami obu stron. Po sakramentalnym „tak” okraszonym stosem dokumentów następuje konsumpcja, która w tym wypadku zaczyna się wniesieniem bogatego posagu przez kredytodawcę, po czym następuje wieloletnie, mozolne spłacanie co do grosika i z nawiązką przez kredytobiorcę. Postanowiłam kupić mieszkanie. Oczywiście potrzebowałam partnera-sponsora. Z pomocą fachowców przejrzałam oferty i wybrałam GetinBank. Obwąchaliśmy się wzajemnie. Ja sprawdziłam czy propozycja jest dla mnie korzystna, on czy jestem warta inwestycji. Był całkiem przystojny, miał gustowne i przyjazne biura oraz zachęcająco przystępny serwis internetowy. Nastąpiły zaręczyny czyli decyzje wstępne, potem ślub – podpisanie kluczowych umów i huczne weselisko w postaci przekazania sporej kwoty pieniędzy, która szybko zmieniła się w trzy pokoje z kuchnią. Jak to bywa w małżeństwach z rozsądku pozbawionych romantyzmu i u nas szybko pojawiła się rutyna. On nic nie mówi, ja karmię go regularnymi porcjami zwanymi ratami. Generalnie spędzamy czas w milczeniu, jednak czasem się zdarza, że trzeba się odezwać, o coś zapytać, czegoś się dowiedzieć czy też o czymś poinformować partnera. I tu zaczynają się schody. Milczący i wyniosły partner nie jest zainteresowany rozmowami. Okazał się być nieznoszącym sprzeciwu zimnym draniem. Owszem, jest w miarę uczciwy, nie kombinuje, ale pogadać o wspólnym interesie nie chce, bowiem uważa, że wszystko zostało już powiedziane i teraz liczy się tyko realizowanie obowiązku małżeńskiego, który wcześniej został szczegółowo zaplanowany na długie lata. Ewidentnie jest służbistą i biurokratą, komunikuje, ale nie rozmawia. A ja nawet nie mogę zarzucić mu, że dla niego ważna jest tylko forsa, zaś ja się wcale nie liczę, bo przecież sama wyszłam za niego tylko i wyłącznie dla pieniędzy. I tak bank raz wysłał do mnie upomnienie o tym, że brakuje jakiegoś druku. Dokument ów został wysłany, ale kredytodawca widocznie go przeoczył. Chciałam więc skontaktować się z nim by wyjaśnić sytuację, lecz było to niemal niemożliwe. Jeden pracownik banku odsyłał do drugiego, ten nie wiedział, więc podawał numer telefonu kolejnego i tak dalej. W końcu okazało się, że nikt żadnych informacji drogą telefoniczną nie udzieli ani nic nie wyjaśni i już. Dopiero przedstawiciel finansowy, który pomagał uruchomić kredyt, wyjaśnił sprawę po prawie dwóch tygodniach. Wkrótce znów pojawiła się potrzeba kontaktu z bankiem i ponownie graniczyło to z cudem. Ostatecznie trwamy milcząc, on jakby obrażony, ale kasę bierze ochoczo, ja spłacam pokornie i nic już nie mówię. Ponure to małżeństwo. No ale cóż... nie od dziś wiadomo, że związki na odległość i zbudowane na pieniądzach to nic przyjemnego. W przypadku koniecznej potrzeby kontaktu zwracam się do poradni małżeńskiej czyli przedstawiciela finansowego i obawiam się, że tak to już będzie wyglądało przez najbliższe 30 lat.