Opinia użytkownika: Unique
Dotycząca firmy: Szmizjerka
Treść opinii: Środa, godz. 8.45 rano, jedna z głównych ulic w naszym mieście. Pod "używańcem" Szmizjerka kolejka kilometrowa, a w niej starsze panie, kobiety w średnim i młodym wieku, licealistki i kilku panów. No tak, przecież w środę zawsze jest świeża dostawa używanych ubrań w Szmizjerce. O tym, że dostarczane sa tam ciuchy niezniszczone, dobre jakościowo, ładne i w sumie niedrogie, bo w "dniu szczytu" kosztujące 27 zł/kg, świadczy właśnie ta olbrzymia kolejka. Postanowiłam przeczekać największy tłum poranny i wybralam się tam ok godz 15. Kolejki juz nie było, ale w środku ludzi jak w ulu. Towaru mnóstwo, oglądających i kupujących również. Zdecydowana większość towaru jest porozwieszana na wieszakach tematycznie tj. spodnie oddzielnie, swetry oddzielnie, t-shirty itd oddzielnie. W koszach są buty, bielizna, zabawki i ubranka dla dzieci. Miejsca w zasadzie dość jak na taką liczbę towaru. Wzięłam zatem jeden z koszyków i zrobiłam szybki przegląd, gdyż potrzebowałam konkretnie białą zwykła bluzkę z długim rękawem. Znalazłam 2 odpowiadające moim oczekiwaniom i chciałam je przymierzyć. No i zonk. W środę to bardzo kiepski pomysł. Sklep ten jest bowiem wyposażony tylko w 2 przymierzalnie. Stałam więc i stalam i stałam... rezolutne stauszki trącały mnie z łokcia to tu to tam oglądając żakiety, swetry bądź koszule nocne, a większość osób sprzed przymierzalni miała całe kosze ubrań do przymiarki. Zrezygnowałam, zaryzykowałam i kupiłam bez przymierzania. Kolejka do kasy szybciej się poruszala do przodu, niż ta do przymierzalni. Panie sprzedawczynie bardzo miłe same wszystko zapakowały do torby, zważyły i wyśpiewały kwotę do zapłaty 14 zl z groszami. W domu okazało się, ze zakup był bardzo trafny, wystarczy bluzkę uprać i jak nowa :) Lubie tam wracać, bo wiem że zawsze można wygrzebać coś fajnego i rozsądnej cenie, która przecież spada z każdym dniem im bliżej jesteśmy od dnia nowej dostawy. Obsługa ok - na bieżaco zbierają puste wieszaki, dbają o szybką obsługę przy kasie, tylko te nieszczęsne kolejki do przymierzalni... Następnym razem po prostu pójde innego dnia, niż środa.