Opinia użytkownika: Mary
Dotycząca firmy: Salus
Treść opinii: Gdybym napisała obserwację po mojej pierwszej wizycie w tej aptece - w lipcu - gdy przypadkowo trafiłam do niej z synem, który mocno stłukł kolano i uprzejma farmaceutka zaproponowała nam pomoc w wyborze środków do oczyszczenia rany i wykonania opatrunku, moja ocena byłaby z pewnością dużo wyższa. Tymczasem niedawno miałam okazję być w okolicy i zachęcona plakatami promocyjnymi wywieszonymi na szybach, weszłam do środka. Nie było żadnych innych klientów. Farmaceuta w rozpiętym fartuchu spojrzał na mnie pytająco. Przywitałam się i zapytałam o szampon do skóry wrażliwej (podałam nazwę serii kosmetyków będących w promocji). Farmaceuta odpowiedział krótko, że nie ma. Zapytałam o jakieś inne, szampony o podobnych właściwościach. Znów usłyszałam odpowiedź "Nie ma". Zapytałam jeszcze o dostępność i cenę preparatu witaminowego, który chciałabym kupić. Farmaceuta popatrzył na mnie z niezadowoleniem (jeszcze jedno pytanie?!), wystukał na klawiaturze nazwę preparatu i krótko odpowiedział: "Powyżej pięćdziesięciu". Zrozumiałam, że szukanego preparatu też w tym momencie w aptece nie ma. Podziękowałam i wyszłam ze sklepu. Farmaceuta już nic nie odpowiedział. Jeszcze raz trafiłam do apteki kilka dni później, gdy byłam przeziębiona i bolało mnie gardło. Tym razem w aptece była jedna klientka. Z pewnością była to znajoma osoba, ponieważ farmaceuta (bez białego fartucha - w czarnym T-shircie i dżinsach, do tego zarost i dość "nieświeży" wygląd) rozmawiał z nią na prywatne tematy. Po skończonej rozmowie, farmaceuta spojrzał na mnie pytająco. Zapytałam, ile ampułek jest w promocyjnym opakowaniu (informacja o promocji na zewnątrz i w aptece) oscillococcinum. Usłyszałam odpowiedź, że sześć. Zapytałam jeszcze, czy są większe opakowania. Odpowiedź była krótka: "Trzy i sześć". Więc stwierdziłam, że to opakowanie jest największe (w domu z ulotki dowiedzialam się, że są wieksze - tylko zapewne nie były dostępne w aptece) i poprosiłam o nie. Farmaceuta zaraz "nabił" lek na kasę i podał kwotę do zapłaty. Poprosiłam jeszcze o pastylki na ból gardła - podałam nazwę i wskazałam na promocyjny plakat. Farmaceuta odpowiedział: "Nie ma." Nie zaproponował żadnego preparatu w zamian, nie podziękował za zakup, nie odpowiedział na "dziękuję" i "do widzenia"... Po prostu wydał bez słowa resztę i odszedł od stanowiska.