Opinia użytkownika: Karolina_962
Dotycząca firmy: Passja
Treść opinii: Umówiłam się z koleżankami na Starym Rynku. Usiadłyśmy w pierwszy lepszym ogródku, kompletnie nie zwracając uwagi na fakt, że przynależy on do lokalu, w którym już kiedyś spotkałyśmy się ze złą obsługą. Sytuacja niestety powtórzyła się... Na plus trzeba podkreślić, że chyba poprzestawiano stoliki, bo zrobiło się jakby więcej miejsca. Na tym jednak kończą się pozytywy. Kelnerka przyniosła kartę, koleżanka chciała drinka, ale w karcie drinków nie było. Zapytała więc kelnerkę czy może dostać caipirinhe. Klenerka potwierdziła i przyjęła zamówienie, ja poprosiłam jeszcze o chwilę do namysłu. Za moment kelnerka wróciła informując, że limonki się skończyły, więc caipirinha jest niedostępna. Pod naciskiem mojej towarzyszki dziewczyna przyniosła w końcu drugą kartę, w której były drinki. Koleżanka zamówiła campari, ja, jako, że przyjechałam autem, zdecydowałam się na coca-colę. Bardzo nie lubię coli bez gazu, zapytałam więc obsługującą czy cola jest z jednorazowej butelki/puszki czy też jest rozlewana z jakieś dużej butli. Kelnerka potwierdziła, że napój jest z otwieranej przy mnie butelki, po czym chwilę później miałam okazję być świadkiem sytuacji, gdzie barman wyjmuje z pod baru półtoralitrową butlę z resztką coli, która nalewa do szklanki i podaje ją kelnerce. Kelnerka przygląda się szklance, po czym bierze leżącą na barze niezbyt czystą ścierkę, przeciera nią szklankę i przynosi mi ją. Zwróciłam uwagę, że miałam dostać świeży napój i liczyłam na przeprosiny. Ale gdzie tam – kelnerka odpowiedziała „przecież to żadna różnica”. No faktycznie, dla niej żadna, to w końcu nie ona ma pić rozgazowany, zwietrzały napój. To moja druga wizyta w tym lokalu i zdecydowanie ostatnia.