Zgłoś nadużycie

Opinia użytkownika: czystairlandia

Dotycząca firmy: Muzeum Zabawek "Bajka"

Treść opinii: Przechodząc deptakiem krynickim uwagę zwróciłam na reklamę w formie wystawionej planszy zachęcającą do odwiedzenia Muzeum Zabawek. W pierwszej chwili pomyślałam, że muzeum znajduje się tuż przy deptaku, dopiero na planszy zwróciłam uwagę, że adres jest inny - lokalizacja tuż za kościołem przy ul.Piłsudskiego. Obawy moje dotyczyły tez tego, czy muzeum jest czynne - bowiem był to poniedziałek, a większość tego typu placówek w ten dzień nie pracuje. Postanowiliśmy się przejść spacerkiem do tego magicznego miejsca. Muzeum w Krynicy jest filią słynnego Muzeum w Kudowie Zdroju. Po dotarciu na miejsce skorzystałam z szatni /szkoda, że jest to maleńkie wydzielone miejsce z boku kasy, dwa wieszaki, była zima, zwiedzających w środku dużo i odzieży tez dużo/. Przydałoby się, aby w zimie inaczej to zaaranżować - to jedyna moja uwaga. No może jeszcze to, ze przy kasie na stolikach wystawione do sprzedaży zabawki drewniane, figurki itp. Nie znam malucha, który nie chciałby dotknąć tego, co na wysokości jego oczu. Pani co chwilę prosi aby nie dotykać. Ta ekspozycja do sprzedaży mogłaby być lepiej zabezpieczona, bowiem łatwo niechcący strącić coś przypadkiem. Kupiliśmy bilety i ponad dwie godziny zwiedzaliśmy ten maleńki oddział.Pomieszczenia dobrze oświetlone, opisane. Pierwsza salka to ekspozycja dawnej szkoły. Fajnie zasiąść w drewnianej ławce i patrzeć jak dzieciaki rysują na tablicy kredą, jak próbują nakreślić wielkimi przyrządami geometrycznymi figury na tablicy. Nikt nie przegania. Kolejne ekspozycje w poszczególnych salach to wyśmienita zabawa dla dorosłych i dzieci. Jednak z wiadomych przyczyn ekspozycja za szklanymi witrynami. W korytarzu w części środkowej rozstawiona kolejka i panorama miasta Krynicy. Pani z obsługi podchodzi, włącza oświetlenie urządzenie i kolejka rusza. Można tak stać i stać i zamyślić się, jakie zabawki były dawniej. Po wyjściu proszę Panią z obsługi o pieczątkę okolicznościową na biletach. Widzimy rozłożoną księgę wpisów gości. Jest to miejsce maleńkie, nie wyglądające z zewnątrz jak muzeum. Oprócz szyldów Koziołka Matołka, Rumcajsa zachęcających do wejścia tuż przed muzeum nie ma widocznych reklam. Nie pomyślałabym, że troszkę z boku ukryta lokalizacja może kryć w swoich wnętrzach miejsce, które oczaruje niejednego dorosłego a przede wszystkim dzieci. Polecam, obsługa miła, miejsce przyjazne.