Opinia użytkownika: Astrum
Dotycząca firmy: L'Occitane
Treść opinii: Kilka dni temu w tym sklepie oglądałam produkty do pielęgnacji włosów i dzisiaj wróciłam dokonać zakupu. Niestety, pod względem jakości obsługi pracownicy i firma nie popisali się zupełnie. Sklep dość luksusowy. Wystrój prosty, mający kojarzyć się z produktami naturalnymi. Świetnie, właśnie coś takiego chciałam kupić i tego oczekiwałam. Weszłam i podeszłam od razu do półki z produktami do włosów. Zaczęłam oglądać maseczkę do włosów jeszcze raz. Zdziwiłam się, że nie było na niej informacji w języku polskim. Jedynie po francusku i angielsku. Dziwne, byłam przekonana, że według prawa polskiego na produktach sprzedawanych w Polsce musi być informacja w naszym języku. Podeszła do mnie pracownica i zaoferowała pomoc. Zapytałam ją, dlaczego nie ma informacji po polsku. Dowiedziałam się, że jest po francusku i po angielsku. Tyle dostrzegłam sama. Zwróciłam pracownicy uwagę, że jesteśmy w Polsce i produkt jest sprzedawany tutaj. Dowiedziałam się, że na dole słoiczka jest informacja po polsku. Faktycznie, była, aż nazwa produktu. Pracownica powiedziała, że to tak, żeby klientki wiedziały co to jest. Nie kontynuowałam tematu, spodziewałabym się po firmie, że będzie im się chciało opisać słoiczek maseczki za 100 złotych trochę lepiej, ale widocznie firma stawia na światowe klientki. Pracownica opisała mi skład produktu i jego działanie. Odnośnie produktu dowiedziałam się, że jest w nim zawarty olej z pięciu roślin, rośliny zostały wymienione i wśród nich była angelica. Zainteresowała mnie, bo nie wiedziałam co to jest. Zapytałam, dowiedziałam się, że po polsku to jest dzięgiel. No to nie można było tak od razu? Chciałam zobaczyć jaka jest konsystencja produktu i powąchać go. Okazało się, że nie ma testera. Zdecydowałam się na zakup. Pracownica podeszła z moimi dwoma produktami do kasy. Zaczęła się sugeracja kolejnych produktów. Do włosów, wód zapachowych, kremów do ciała. Jak powiedziałam, że lawendowy ładnie pachnie od razu zaproponowano wodę o zapachu lawendy. Z jednej strony miło, ale z drugiej strony za dużo w tym było nachalności. Kremy miały wystawione testery. Potem zaczęła się dyskusja o zapisaniu się do jakiegoś klubu tej firmy. Karty fizycznie nie ma, mam za każdym razem podawać nazwisko. Przy następnym zakupie dostanę kosmetyczkę i coś tam ekstra będzie z okazji urodzin. Ok, założyłam. Dowiedziałam się, że SMS będzie wysyłany raz w miesiącu, więc nie jest zbyt męczący no a dzięki temu będę wiedzieć, co się dzieje w firmie. Stwierdziłam, że mi tych SMSów, które dostaję wystarczy do szczęścia i okazało się, że wystarczy e-mail. Założyła mi pani kartotekę. Moje zakupy zostały spakowane w papierową torebkę, dostałam też katalog i dwie próbki. Miło, że pracownica omówiła jakie próbki mi daje i jak mam ich użyć. Na zakończenie dowiedziałam się jeszcze, że od któregoś tam sierpnia będą jakieś tam nowe produkty. Ogólnie sklep sympatyczny, ale spodziewałabym się więcej informacji o produktach, możliwości przetestowania i rozmowy z pracownikiem kompetentnym, a nie wciskanie mi czegokolwiek więcej.