Opinia użytkownika: zalogowany_użytkownik
Dotycząca firmy: Intermarche
Treść opinii: Niestety te zakupy do udanych nie należały. W sklepie był straszny tłok, do stoiska z wędlinami stała kilkunastoosobowa kolejka, a na stoisku obsługiwały trzy ekspedientki, nie mówiąc o tym, że prędkość tej obsługi pozostawiała dużo do życzenia. Przy stoisku z ciastami pani, która je sprzedawała zapomniała po zważeniu nakleić paragon z wagą i ceną. Gdybym się o to nie upomniał musiałbym albo ciasto zostawić przy kasie, albo wracać z nim do ważenia, co kosztowałoby mnie sporo czasu i energii. Przy stoisku z warzywami niemal zostałem przepędzony przez panią z obsługi. Ja akurat wybierałem ziemniaki, a pani z obsługi chciała dosypać nowych z worka do skrzyni. Najwidoczniej jej w tym przeszkadzałem, bo ze skwaszoną miną burczała coś do mnie pod nosem. Większość personelu była bez identyfikatorów, ci którzy już je mieli były tak poprzypinane, że nie szło z nich nic odczytać. W sklepie jak na taki ruch było dość czysto. Na stoiskach panował porządek, ceny były widoczne, towar opisany. Nie brakowało koszyków, ani wózków. Przy kasach nie było zbyt dużego tłoku. Podszedłem z zakupami do jednej z nich. Przy kasie siedziała młoda pani w wieku około 25-30 lat. Blondynka o włosach do ramion. Przede mną w kolejce była jedna osoba. Pani kasowała jej towar i nagle okazało się, że jedne ciastka "nie wchodzą" na kasę. Kod był dla kasy nieczytelny. Pani z kasy poszła więc wyjaśniać tą sprawę. Wróciła po jakiś 10 minutach, informując klienta przede mną, że towar pomimo, że był już dostępny na półce i wyceniony, nie był jeszcze wprowadzony do systemu. Teraz już jej koleżanka go wprowadziła, więc może go skasować. Jak dla mnie totalna ignorancja klientów, bo moim zdaniem nie musiała tam czekać z tą paczką ciastek na wprowadzenie kodu. Chyba nie była to jedyna paczka ciastek na sklepie, żeby nie dało się tego zrobić bez jej uczestnictwa. Pani przy kasie miała identyfikator na smyczy zawieszonej na szyi. Identyfikator ten jednak dyndał na wysokości jej paska, a nawet troszkę niżej, więc nawet nie próbowałem go odczytywać, żeby nikt mnie nie posądził, o to, że wpatruję się nie w to miejsce gdzie powinienem. Po prostu żenada. W końcu nadeszła moja kolej. Pani przy kasie skasowała towar i podała cenę do zapłaty. Zapłaciłem i czym prędzej wyszedłem. Zakupy zrobione, ale sklep ma ogromny minus. Ostatnio dzieje się tam niestety coraz gorzej.