Opinia użytkownika: Justyna_710
Dotycząca firmy: Americanos
Treść opinii: Salon firmowy Americanos w Pasażu Grunwaldzkim we Wrocławiu. Dwie ekspedientki z daleka wołają "dzień dobry", ponieważ w sklepie pustki. Jedna z pań stoi za ladą, druga szybko dopytuje czego szukamy (jestem z siostrą). Szukam tylko ja i mówię o co mi chodzi. Spodnie typu biodrówki z nogawkami rozszerzającymi się ku dołowi. Pani przedstawia najnowszy model - mega szerokie nogawy "bo teraz jest taki trend". Dziękuję, a coś węższego? Pani z uporem twierdzi, że teraz nosi się tylko "tak zwane szwedy, niech pani zobaczy - ja też takie mam". Ale szukam innych. No dobrze, w końcu dostaję jedną parę do przymierzenia i pani biegnie poszukać innej. Będąc w przymierzalni stwierdzam, że spodnie są za krótkie. Druga para przyniesiona przez ekspedientkę - za ciasna. Obsługująca nas pani zachowuje się trochę jak w sekcie i wszelkimi sposobami próbuje namówić do kolejnych par. Kiedy odmawiam przymierzenia dżinsów sprawiających wrażenie wytartych, albo ze zbyt wysokim stanem albo rurek, w których wiem, że nie wyglądam dobrze, prawie tarasuje nam wyjście z przymierzalni i zalewa jakimś już średnio zrozumiałym słowotokiem. W końcu stwierdza, że ja uciekam, a ona ma jeszcze tyle spodni dla mnie do przymierzenia! :-0 Pyta po raz kolejny mojej siostry "jaki rozmiarek" (uwielbiam zdrobnienia :-] ) przynieść, na co siostra już mniej cierpliwie odpowiada, że nie jest zainteresowana zakupem spodni. Pani nie daje za wygraną i atakuje jeszcze bardziej. "A może jednak? A ja bym dla pani widziała kilka modeli. Zaraz pani pokażę.". Nasza cierpliwość się kończy, stanowczo mówimy NIE i wychodzimy. To była moja pierwsza i ostatnia wizyta w tym salonie. Rozumiem, że ekspedientki muszą wykonać jakiś plan sprzedażowy, ale zbytnia natarczywość, wciskanie, przekonywanie na siłę tylko zniechęca, zwłaszcza kiedy wiem po co konkretnie przychodzę. Obserwację z salonu tej samej firmy z Galerii Dominikańskiej opiszę osobno.