Zgłoś nadużycie

Opinia użytkownika: zarejestrowany-uzytkownik

Dotycząca firmy: PSS Społem

Treść opinii: Zrobiłam sobie przerwę w podróży i znajdując się w Iławie na ul. Wiejskiej postanowiłam odwiedzić sklep sieci Społem. Uwielbiam sklepy tej sieci, "rozpływałam się" np. nad dwoma znajdującymi się w Zakopanem i miałam już zakodowane, że każdy Społem jest świetny. Niestety nie każdy. Sklep znajduje się w starym bloku i nie powala pięknością. Wewnątrz też nie jest zbyt urodziwie. Po wejściu do sklepu udałam się po koszyk. W miejscu przeznaczonym na koszyki, znajdowały się tylko 3 sztuki, w tym dwa jednakowe, a trzeci jakiś dziwny... Może z Biedronki? Moje zakupy miały być szybkie, bo chciałam kupić tylko coś do pica, dlatego nie zagłębiałam się "w sklep" i nie mogę opisać wszystkich działów. Wiem tyle, że stoisko z wodą mineralną było bardzo ubogie. Butelki Żywiec Zdrój wisiały na specjalnych wieszaczkach, ale większość z tych wieszaczków była pusta. Ja wzięłam dwie butelki i na wieszaczkach pozostały tylko dwie. Nie można po tym wywnioskować, że sklep na bieżąco uzupełnia wodny asortyment. Z dwoma butelkami wody udałam się do kasy. Przede mną w kolejce stała mama z dzieciaczkami i upominała je co chwilę, żeby nie ruszały tego i owego i żeby jeszcze nie otwierały lodów, bo "pani musi skasować". Owa pani powoli obsługiwała mamę i była oburzona zachowaniem dzieci. Rozumiem oburzenie, ale nie musi od razu rzucać dziwnych spojrzeń na matkę i dzieci. Mama została obsłużona, pani nie powiedziała ani "dziękuję", ani "do widzenia". Ja także nie usłyszałam żadnego grzecznościowego zwrotu na powitanie. W ostatnim momencie, zauważyłam, że przy kasie stoją paletki z puszkami herbaty. Postanowiłam je kupić i postawiłam je na taśmie, w momencie, gdy pani kasjerka skanowała już moje wody. Pani ta (szkoda, że nie znam jej imienia), spojrzała się na mnie takim wzrokiem, że aż nie wiem, o co jej mogło chodzić. Dzieci nie lubi, jak ktoś bierze coś w ostatnim momencie, to też źle... Ech! Do zapłaty miałam 7 zł i 28 gr. Podałam pieniądze i byłam święcie przekonana, że dałam 7 zł i 20 gr, więc poszukałam jeszcze 10 gr i podałam je kasjerce. Być może przez upał coś mi się pomyliło, ale miałam wrażenie, że dałam kwotę w porządku. Okazało się, że jednak nie i dostałam "ochrzan" od kasjerki. Wzburzona powiedziała, że do zapłaty jest 7, 28 zł. Ja na to spokojnie, że dałam 7,30 zł. Pani kasjerka z oburzeniem, że nie. Zamiast spokojnie wytłumaczyć, przecież się dogadamy, to nie - nerwy! Nie jestem złodziejem, który próbuje okraść sklep na 20 gr. Przeprosiłam panią (chociaż nie wiem za co) i wytłumaczyłam, że wydawało mi się, że dałam prawidłową kwotę. Pani nic nie odpowiedziała, tylko rzuciła mi (dosłownie!) na rękę 2 grosze reszty. Za taką obsługę to ja dziękuję. No i woda mineralna niestety zbyt droga.