Opinia użytkownika: Alicja_85
Dotycząca firmy: Bank Ochrony Środowiska
Treść opinii: Dwa dni temu poszedł przelew na Mężowe karty kredytowe z Bosia, obie z limitem na 2000, ponieważ chcemy z nich zrezygnować. Wczoraj sprawdzaliśmy w bankomacie limit na kartach- jeszcze wpłaty nie były zaksięgowane. Pojechaliśmy więc dziś sprawdzić, czy zaksięgowało i zobaczyć, ile jeszcze ewentualnie trzeba dopłacić do pełnego limitu, bo wcześniej nie byliśmy pewni dokładnie, ile będzie (tylko w bankomacie zawsze jest najbardziej bieżąco, ale to inna dzielnica...). Pokazało wpłaty. Policzyłam, ile musimy jeszcze dopłacić, podeszliśmy do okienka i... zaczęło się... Powiedziałam, że chcemy zrobić wpłatę na karty kredytowe, podałam kobiecie z okienka oba rachunki kart z napisaną kwotą, którą chcę dopłacić na każdą kartę. Najpierw powiedziała, że nie można wpłacić, bo trzeba czekać, aż się zamknie kolejny okres rozliczeniowy, tj. np. 25 lipca dla jednej karty, wtedy przyślą wyciąg, to spłacimy (!). Powiedziałam, że nieprawda, można w dowolnym momencie wpłacić pieniądze na kartę, więc chcę wpłacić dziś konkretne kwoty, żeby do 25go nie leciały odsetki za kolejne dni (wypłaty gotówkowe z bankomatu w czerwcu robiliśmy, a z bankomatu odsetki naliczają się przecież od razu od wypłaty). Zapytała, po co chcę robić wpłaty. Powiedziałam, że będziemy rezygnować z obu kart. Pogrzebała w systemie, posprawdzała z szybkością leniwca, po czym stwierdziła, że musimy wpłacić prawie 2000 na każdą kartę, żeby mogła przyjąć rezygnację. Powiedziałam, że wpłaty już poszły, w poniedziałek, dziś w bankomacie sprawdziliśmy, ile dokładnie jest na chwilę obecną i chcemy resztę dopłacić już teraz, dziś. Powiedziała, że nie mogę tak sobie wpłacić, ile chcę. Zapytałam więc, czy skoro mogłabym wpłacić prawie 2000, to dlaczego nie mogę wpłacić mniejszej kwoty w dowolnym momencie, np. 50 zł teraz w okienku? Powiedziała, że mogę, ale karty nie zamknie, więc po co... Powiedziałam, że chcę wpłacić, a po co, to już jest moja sprawa. Zadzwoniła gdzieś, rozmawiała z kimś, stwierdziła, że ona nie widzi tych wpłat, po czym zaczęła znów grzebać w systemie... Po kilku minutach powiedziała, że jednak widzi te wpłaty, ale może przyjąć mi tylko 24 zł na jedną kartę i 33 zł na drugą kartę, bo nadpłaty na kartę nie wolno jej przyjąć. Mówię więc: to jak? przed chwilą mogła pani przyjąć prawie 2000 zł, a teraz już tylko 24zł? Ale ja chcę wpłacić prawie 79 zł, bo tyle widzę na bankomacie braku do pełnego limitu. Kobieta z okienka na to, że teraz już więcej przyjąć nie może, a jeżeli by się okazało, że musimy dopłacić jeszcze 40zł za parę dni, to wtedy przyjmie, dziś nie może i tyle. Zapytałam więc: Ale za te parę dni to już mogą nam odsetki na kilka zł pójść? Odpowiedziała: No tak, ale teraz przyjąć więcej nie może, poza tym najlepiej żebyśmy poczekali do 25go, to wtedy będzie wiadomo. I mów do niej, a ona swoje... Wkurzyłam się niesamowicie! A nie powinnam, bo jestem w szóstym miesiącu ciąży! Na poczcie mogę wpłacić, ale w macierzystym banku od kart nie, bo ona ma takie widzimisię! Pojechaliśmy do Eurobanku, bo mam w nim drugie konto pod tokena na internet, wpłaciłam gotówkę przez wpłatomat, przyjechaliśmy do domu, zalogowałam się i puściłam przelewy przez internet. Tyle, że będziemy musieli znów jechać do Bosia, żeby w końcu zamknąć te karty... Już pomijając kompetencje tej pani, jej doświadczenie wieloletnie w tym banku- jej zachowanie, nonszalancja i lekka arogancja były po prostu absolutnie nie na miejscu!