Opinia użytkownika: zarejestrowany-uzytkownik
Dotycząca firmy: New Yorker
Treść opinii: Sklep NewYorker w Galerii Krakowskiej ma naprawdę dużą powierzchnię i wielki wybór asortymentu. Żeby dokładnie przejrzeć co mają do zaoferowania trzeba poświęcić sporo czasu, do tego dochodzi czas poświęcony na przymierzanie ubrań czy dodatków. Ceny są przystępne, tym bardziej w okresie promocji. Do sklepu przychodzą najczęściej nastolatki, studentki i zauważyłam tam również sporo obcokrajowców w różnym wieku. Oglądając ubrania często miałam wrażenie, że nikt tu dzisiaj nie sprzątał, a dokładnie nikt ich dziś nie układał na miejsce, często ubrania leżały na podłodze, bo spadły z wieszaka, leżały luzem na innych ubraniach i zasłaniały je albo utrudniały dostęp do konkretnego rozmiaru. wiele rzeczy nie miało metki z ceną. rozumiem, że taki bałagan robią klienci, ale pracownicy są po to by to poukładać. A tymczasem 2 pracownice stały przy jednym z wieszaków i plotkowały, przy okazji co jakiś czas wieszając jakieś ubranie. po wybraniu kilku rzeczy poszłam do przymierzalni. niestety nie miałam gdzie zawiesić rzeczy, ponieważ wisiało już ich tam aż nazbyt wiele i część spadła na podłogę, w kolejnej kabinie było podobnie. Podczas przymierzania zawsze dokładnie oglądam wybrane rzeczy, tak też zrobiłam, spodnie, które chciałam kupić były OK. podeszłam do kasy, w kolejce stało kilka osób, obsługiwała 1 dziewczyna, obok niej stała druga kasjerka, która mówiła do niej coś związanego ze sprzedażą. Dziewczyny miały schludny wygląd, były dobrze, modnie ubrane, sprawiały miłe wrażenie. Kiedy kolejka zaczęła się wydłużać, a wraz z nią czas oczekiwania, dziewczyna ta druga nie obsługująca zaczęła natrętnie powtarzać kasjerce by zaczęła odsyłać ludzi do drugiej kasy, bo tam jest pusto i dziewczyny kasjerki się tam nudzą, wszyscy klienci słyszeli dokładnie jej trochę pretensjonalne zwracanie się do koleżanki. Kasjerka miała sporo pracy, a ta druga wciąż powtarzała: no powiedz ludziom żeby tam poszli, zobacz, tam jest pusto, no powiedz to ludziom, musisz to mówić ludziom, no zobacz tam sobie, powiedz to ludziom, żeby sobie szli tam..... za chwilę dołączyła się na kilka sekund jakaś inna dziewczyna powtarzając to samo. biednej kasjerce robiło się chyba trochę głupio, powtarzały to na tyle głośno, że klienci już sami się przegrupowali do innej kasy. kasjerka uprzejmie zaproponowała klientom w kolejce by skorzystali z kasy przy wejściu, bo tam nie ma kolejki. Kiedy nadeszła moja kolej obsługa przebiegała normalnie. Kasjerka miała mały problem ze zdjęciem klipsa alarmowego ze spodni, coś do siebie pod nosem szepnęła i skasowała mnie, podziękowała i zaprosiła do ponownego odwiedzenia sklepu. stanie w kolejce zajęło mi ok. 7 minut, obsługa mojej osoby ok.1 minuty. kiedy w samochodzie wyjęłam spodnie, by pokazać mężowi, okazało się, że w miejscu gdzie był ten klips jest rozerwana dziurka długości 1 cm. W jaki sposób się tam pojawiła? czy była tam przed klipsem, a sam klips w tym miejscu miał ją ukryć? Czy zrobiła ją kasjerka podczas trudności w zdejmowaniu klipsa? Tego nie wiem. Ale byłam nie mile zaskoczona, tym bardziej, że kasjerka powinna poinformować mnie o tej wadzie, ale to ukryła by towar się sprzedał.