Opinia użytkownika: zarejestrowany-uzytkownik
Dotycząca firmy: Turysta
Treść opinii: Wszystkim jest wiadome, że to kultowy bar mleczny. Kolejki wskazują na to, że czegokolwiek nie zamówimy (jeśli jeszcze jest), zawsze będzie świeże. Niezwykła popularnością cieszy się barszcz ukraiński i mielone. Sporo osób też zamawia krokiety z różnymi sosami (ja polecam węgierski) lub naleśniki. Niesamowite buraczki, kapustka i marchewka z groszkiem (wszystko zasmażane) w cenie do 3 zł za porcję. Kompot to tylko złotówka. Olbrzymim plusem jest możliwość zamawiania połówek porcji. I tak za pełne danie mięsne (ziemniaki, schab po węgiersku, kapustka zasmażana i kompot) zapłacimy około 15 zł - za zmniejszenie porcji - poza schabowym- około 10-12. Za danie bezmięsne, czyli zupę, krokiety i sos, plus, ewentualnie, kompot, w okolicach 10 złotych. Większość ludzi wybiera większe bogactwo dań, ale właśnie prosząc o połówki. Jedynym zgrzytem, co napawa mnie zgrozą, są dania typowo mleczne - jajecznica, jajka z sosem chrzanowym, zupy mleczne (sic!!!). Po jednym z takich dań nie czułam się zbyt dobrze. Nie wiem, czy był to po prostu wypadek przy pracy (wszak tych sosów nie wolno zagotowywać) czy coś nie tak poszło w kuchni - już nigdy nie zamawiałam typowych dla takich miejsc dań. Zgadzam się z jednym z recenzentów, że brakuje pierogów i choć jednego dania rybnego (może tłumaczy to sąsiedztwo baru rybnego? - ale o tym w recenzji innej). Znam miejsca, gdzie można zjeść smacznie, domowo i taniej, ale lubię wracać do Turysty, choć, niestety, ceny szybują. minusem staje się stan portfela i jakość niektórych dań, plusem - spokój i większa swoboda w wyborze oraz brak ścisku przy stoliku oraz konieczności słuchania narzekań na dania, które jemy, a innym ewidentnie nie smakują. Jest to sprawa gustu, ale nadal uważam, że warto tam wstąpić na prawdziwy, domowy, ciepły i pyszny posiłek. Może już nie codziennie, ale dwie wizyty w tygodniu nie zrujnują żadnego studenta, bezrobotnego, czy tęskniącego za domowym jedzeniem klienta.