Opinia użytkownika: zarejestrowany-uzytkownik
Dotycząca firmy: Intermarche
Treść opinii: Dnia 2.06.2011 r. w sklepie Intermarche w Jaworze zakupiłam 2 balsamy brązujące do ciała po 15,99 zł (czyli na łączną kwotę 31,98 zł). Przed skasowaniem towaru zapytałam kasjerkę, czy napis "EXP 03/2011" na opakowaniu to data produkcji, czy data ważności (wydawało mi się, że to data ważności ze względu na angielskie słowo "expire" - "wygasać"). Kasjerka powiedziała, że na kosmetykach prawie zawsze jest podana data produkcji i jest pewna, że tak będzie i w tym przypadku, bo jest możliwe, że balsamy zostały wyprodukowane w marcu 2011, a "EXP" to widocznie skrót od czegoś innego albo jakieś oznaczenie producenta. Kilkakrotnie podczas procesu zakupu powtórzyła swoje stanowisko i było widać, że jest pewna tego, co mówi. Balsamu użyłam po prawie 2 tygodniach. Na nogach powstały nieestetyczne smugi (a stosowałam ten kosmetyk całe poprzednie lato i był dla mnie idealny) i wtedy sprawdziłam, że "EXP" na kosmetykach jednak oznacza datę ważności, a kupionego balsamu nie ma w innych sklepach, więc prawdopodobnie nie jest już w sprzedaży, tylko Intermarche sprzedaje stare sztuki. Dzisiaj udałam się do sklepu w celu złożenia reklamacji. Nie miałam paragonu, miałam tylko częściowo wyblakły wydruk otrzymany od kasjerki przy zapłacie kartą (z informacją o kwocie za 2 balsamy, numerze paragonu itp., ale bez wskazania, jakich dokładnie produktów dotyczyła transakcja). Podeszłam do kasy będącej jednocześnie czymś w rodzaju "punktu obsługi klienta" i zapytałam, czy mogę tu złożyć reklamację. Pani obsługująca tę kasę była miła, pomimo dużej liczby klientów, jaka oblężyła sklep i kasę w tę sobotę. Powiedziała, że takie sprawy to tylko przy tej kasie, ale muszę zaczekać w kolejce. Kiedy nadeszła moja kolej, pokazałam balsamy i pracownica nie kazała się tłumaczyć - powiedziała, że wie o co chodzi i te balsamy właśnie zniknęły z półek. Pytała, czy nie mam paragonu. Odpowiedziałam, że niestety nie, ale na wydruku, który przyniosłam jest numer paragonu, więc wszystko można sprawdzić. Pani sprawdziła coś w komputerze, po czym wypisała druk - pokwitowanie wypłaty, i wypłaciła mi całą kwotę za 2 balsamy. Do tego "w ramach przeprosin" dała mi upominek - składaną szczotkę do włosów z lusterkiem. Pomimo że przeterminowane balsamy znajdowały się na półkach sklepu aż do dnia 17.06.2011 (widziała je tego dnia na półkach moja znajoma), jestem zadowolona z tego, jak sklep poradził sobie z tym niedopatrzeniem w moim przypadku i że udało się rozwiązać sprawę szybko i pomyślnie mimo braku paragonu.