Zgłoś nadużycie

Opinia użytkownika: zarejestrowany-uzytkownik

Dotycząca firmy: Chilli Pizza

Treść opinii: Wracając do domu usłyszałem pierwsze takty piosenki Kory „Kocham Cię kochanie moje...”, znak że niechybnie dzwoni najlepsza z żon. -Hallo. -Zjemy pizzę? -Tak. -Wiedziałam, zamówiłam w Chilli Pizza, zajedziesz? - Uhmmm. -Pa. -Pa. Podjechałem więc do jednego z lokali franczyzowych tej sieci mieszczącego się w Łomży przy ulicy Długiej. Pozostawiłem auto i udałem się po ukruszonych miejscami schodach na drugie piętro gdzie znajduje się wzmiankowany przybytek. (Moja nabyta windofobia nie pozwoliła mi skorzystać z dźwigu osobowego). Po wdrapaniu się na odpowiedni etaż stwierdziłem że lokal był zaprojektowany przez niechybnie szalonego architekta - tuż przed drzwiami wejściowymi znajduje się słup konstrukcyjny. Nie wiadomo czy go obejść z prawej czy z lewej, dobrze że znajduje tu się pizzeria a nie gospoda z wyszynkiem... Sforsowawszy wejście (po lewej stronie słupa) stwierdziłem że lokal jest dosyć przestronny, prócz tego jest quasi-ogródek umiejscowiony na... dachu budynku. Sam wystrój wnętrza jest dosyć surowy, niestety w dalszej części znajduje się odpustowy kominek, oraz (o zgrozo) wyliniały stół bilardowy. Podszedłem do kontuaru i poinformowałem dwie pracownice o celu mojej wizyty. Jedna z kobiet przyjęła pieniądze, za chwilę wydała mi przeogromną (46cm) pizzę. Nie usłyszałem ani dziękuję, ani smacznego, ani nic innego z ust pani. Usłyszałem za to wszechobecne „Aj ga me men, aj ga me men...” Tak ze trzydzieści parę razy. Muzyka była tak głośna i irytująca, że nie wyobrażam sobie spokojnego delektowania się plackiem z nadzieniem w takiej scenerii. Pracownica nie wydała mi także paragonu, mimo że obok stała drukarka fiskalna. Czmychnąłem więc do domu, dobrze że pizza była w miarę przyzwoita... Nie polecam, chyba że ktoś lubi być obsługiwany przez sztuczną kobietę oraz jeść przy ogłuszającym: „Aj ga me men”...