Opinia użytkownika: DORA_1
Dotycząca firmy: Bort Wimar
Treść opinii: Przechodząc obok wstąpiłam bo potrzebowałam mleko dla dziecka Bebilon, wzięłam koszyk i ruszyłam miedzy półki, choć nie lubię za bardzo tego sklepu ze względu na utrudnione poruszanie się miedzy półkami za sprawą rozmieszczenia, trzeba uważać aby nie strącić lub przewrócić jakiegoś artykułu. Sklep jest nie duży lecz bardzo duży, ale towaru jest taka ilość, że zamiast zachęcać, przytłacza klienta, w dodatku zaduch upalnej pogody nie sprzyja klientom ( mam na myśli siebie, za innych nie wypowiadam się). Nie musiałam długo szukać bo akurat tuż za barierką wejściowa stał regał z różnymi rodzajami mleka dla dzieci. Znalazłam interesujące mnie i „zdębiałam” – 48,99 zł/op. 900 g, - zdzierstwo to za delikatnie, jak pamiętam to kupuję je poniżej 40 zł ( w EKO lub Biedronce), zrezygnowałam bez namysłu i od razu pożałowałam ,że tu weszłam, „ki diabeł mnie podkusił”, teraz do wyjścia musiała przeciskać się miedzy półkami i klientami, aby wyjść bo powrotem przez barierkę wejściową nie ma szans i muszę przejść przez stanowisko kasowe. A swoją drogą to właściciel chyba nie prowadzi czegoś co nazywa się analizą rynkową, a powinien, rozumiem 2 zł drożej, ale ponad 10 zł, to już nie brak kompetencji tylko zwykłe cwaniactwo handlowe, „chcesz to bierz, nie to wypad”. Dziwią mnie tylko obecni klienci, być może to przyjezdni dla których, jeśli mieszkają na wioskach to i tak okazja, bo małe wiejskie sklepiki to dopiero „golą i strzygą” cenami, konkurencji tam brak. Dobrnęłam do stanowiska kasowego, udało mi się nic z półek nie strącić i przechodzę obok stojących do kasy klientów a tu słyszę: halo proszę pani – głos kasjerki; ja nic nie mam odpowiadam; kasjerka trochę zmieszana zawiesiła głos, a ja kontynuuję – chciałam mleko Bebilon, ale jest tak drogie ,że nie wzięłam. Jeszcze tylko brakowało aby mnie na kontrolę osobistą wzięli – skandal, przecież wejście do sklepu nie jest równoznaczne z obowiązkiem zakupu czegokolwiek. Obsługujące powinny to wiedzieć, może i wiedzą ale zapewne monitoring sklepu wykaże, że nie zareagowała na mnie bez towaru i może „pójdzie na dywanik do szefa”. Jeśli zatrzymanie mnie przez kasjerkę można nazwać obsługą to była to "obsługa inaczej"