Opinia użytkownika: Agnieszka_2448
Dotycząca firmy: Kuchnia Marche
Treść opinii: Nie była to moja pierwsza wizyta w Marche. Weekendami trudno tam znaleźć wolne miejsce, a co dopiero wolny stolik; w czwartek jednak nie było tłoczno. Wystrój w tym lokalu można określić mianem rustykalnego - drewniane meble, malunki na ścianach, dużo bibelotów i kwiatów na szerokich parapetach okien. Obsługa (przede wszystkim damska) wpisuje się w ten klimat, nosząc stylizowane na ludowe bluzki i spódnice. Sam lokal pomyślany został jako bazar kuchni świata - wędruje się po nim z tacą, zamawiając potrawy polskie, azjatyckie lub włoskie, w zamian dostaje się pieczątki na kartę, którą okazuje się przy wyjściu. Przyznam, że jest to ciekawa koncepcja na multifood (bo tym Marche jest w rzeczywistości), tyle że ładniej wyglądający, z bogatszym menu i oczywiście wyższymi cenami. Co ważne, w restauracji panował porządek. Zostawiane przez klientów na stolikach naczynia były dość szybko zabierane przez kelnerów i doprawdy nie wiem, kiedy stoły i podłoga były przecierane, ale trzeba przyznać, że były bez zastrzeżeń. Do jedzenia wybrałam pieczonego łososia i pieczone ziemniaczki, po głównym posiłku - kawę mrożoną i ciasto-galaretkę z owocami. Do łososia nie miałam zastrzeżeń - był wart swojej wysokiej ceny - ciepły, soczysty i niezbyt tłusty. Za to ziemniaki były zbyt tłuste, sczerniałe i trochę spalone, w dodatku niektóre kawałki były zdecydowanie za duże. Kawa mrożona była zbyt wodnista, co zapewne było winą zbyt dużej liczby kostek lodu do niej dodanych. Za to ciasto było naprawdę smaczne - galaretka nie była rozwodniona, mocno czuło się smak, a porcja była wystarczająco duża. Jeśli chodzi o obsługę, to zauważyłam kilka mankamentów. Po pierwsze, tace były mokre. Po drugie, siedząc przy stoliku blisko kasy miałam okazję poobserwować pracę pań z obsługi. Owszem, tłoku w lokalu nie było, ale nie może to usprawiedliwiać odchodzenia ze swojego stanowiska pracy i plotkowania z koleżankami. Co gorsza, taki przykład dawała kierowniczka - przez dłuższy czas stała przy kasjerce i rozmawiały, bynajmniej nie o pracy. Ogólnie, miałam wrażenie, że wśród obsługi panował nie tyle chaos, co lekkie rozprężenie. Jak napisałam na wstępie, nie była to moja pierwsza wizyta w Marche. Zazwyczaj trafiałam na bardzo udane jedzenie - świeże, ciepłe i smaczne, co w multifoodach nie jest standardem. Wtedy nawet nieco wyższa cena (bo z pewnością nie jest to lokal na studencką kieszeń) nie bolała tak bardzo. Tym razem po raz pierwszy spotkałam się z niższej jakości posiłkami i obsługą. Za to punkty muszą być odjęte, choć oczywiście w ocenie uwzględnione jest moje pozytywne nastawienie do tego miejsca. Z pewnością jest to jedno z ciekawszych miejsc na gastronomicznej mapie centrum Wrocławia.