Opinia użytkownika: .Jethro
Dotycząca firmy: El Passo
Treść opinii: Postanowiłem dziś odwiedzić niedawno otwartą restaurację El Passo, usytuowaną w miejscu, gdzie dawniej mieściła się restauracja Aztec. Manu to nadal kuchnia włoska i meksykańska, jednak oferowane dania są moim zdaniem dużo ciekawsze. El Passo jest położone tuż obok bardzo silnej konkurencji, czyli potężnej restauracji Sphinx. Co w pewnym sensie może być dla przeciętnego miłośnika dań spod znaku sombrera plusem, ponieważ mino dnia zakończenia roku w klasach maturalnych bez problemu można było znaleźć miejsce tak wewnątrz lokalu jak i przed nim. Zewnętrzna dekoracja restauracji uległo jedynie delikatnym zmianom w porównaniu z poprzednią restauracją, jednak ciężko uznać to za minus. Jedynie w miejsce elementów kojarzących się wyłącznie z dawnymi plemionami Ameryki Środkowej dano dekoracje przywodzące na myśl Meksyk. Za to wnętrze zmieniono mocno. Przypomina ono nieco małe meksykańskie miasteczko. Ale przejdźmy dalej. Zaraz po wejściu do lokalu podeszła bardzo uprzejma pani, która przywitawszy się z uśmiechem podała menu. Było w czym wybierać. Parę ciekawych przystawek, kilka zup oraz cała gama dań głównych. W przeważającej mierze są to dania kuchni meksykańskiej, jednak i miłośnik Italii znajdzie kilka dla siebie. Wybór był tak duży, że kiedy kelnerka przyszła po kilku minutach, to musiałem prosić o jeszcze chwilę do namysłu.W końcu zdecydowałem się na pierś z kurczaka nadziewaną jabłkiem i żurawiną o wdzięcznej nazwie Specjał El Passo, a osoba mi towarzysząca na drobiową shoarmę. Do tego zamiast przystawek drinki - Pina Colada oraz El Passo (wódka z martini, curacao blue oraz 7UP-em). Raj dla podniebienia! Gorycz "czystej" została idealnie zamaskowana cytrynowym napojem, a dodatek martini i curacao zaowocował doskonałym połączeniem. Co do Pina Colady to ciężko stawiać mi ocenę, gdyż osobiście nie przepadam za tak słodkimi trunkami, bez względu na jakość przygotowania i nie skorzystałem z okazji skosztowania owego drinka. Na danie główne trzeba było niestety trochę poczekać. Jednak czas ów mieścił się w ogólnie przyjętych standardach. Dawało to pewność, że dania raczej nie są jedynie wrzucane do mikrofalówki, a przygotowywane dopiero po przyjęciu zamówienia. Gorzej z dużym asortymentem menu - raczej nie ma co liczyć na codzienne dostawy świeżych produktów, bo zwyczajnie nie daliby rady tego zużyć w ciągu jednego dnia. Wrócę jednak do dania głównego. Specjał El Passo mogę z czystym sumieniem polecić każdemu. Naprawdę coś wspaniałego. Połączenia smażonej piersi kurczaka z jabłkiem i żurawiną - przysłowiowe "niebo w gębie". Shoarma również bardzo dobra, jednakże nie polecam osobom nie lubiącym czosnku - mięso było nim bardzo dokładnie nasmarowane, co dla niektórych może być wadą. Kelnerka obsługująca mój stolik po skończonym posiłku od razu zabrała talerze, spytała, czy dania smakowały i uprzejmie zapytała, czy trzeba będzie coś jeszcze podać. Jednakże ponieważ godzina robiła się już coraz późniejsza, to musieliśmy odmówić i poprosić o rachunek. 54,40 zł. Jak na taki obiad w centrum Kielc to niewiele. Moja ocena lokalu jest wysoka. Nawet bardzo wysoka. Ale uważam, że w pełni zasłużona. Fachowa, kulturalna obsługa, bogate menu oraz jakość serwowanych dań - to wszystko sprawia, że restaurację polecam każdemu miłośnikowi kuchni spod znaku sombrera.