Opinia użytkownika: SecretClient_2
Dotycząca firmy: Trattoria Girasole
Treść opinii: Kupony na dania w tej restauracji nabyłam na jednym z portali zakupów grupowych. Zarezerwowałam stolik i w niedzielne popołudnie postanowiliśmy wybrać się z rodziną na obiad. Zachęciło mnie rozbudowane menu, w którym amatorzy różnych mięs mogli z powodzeniem znaleźć coś dla siebie. Jednak już od wejścia zaczęłam żałować wydanych pieniędzy. W ciemnym i ponurym wnętrzu restauracji powitała nas nerwowa kelnerka, która w nieuprzejmy sposób wskazała nasz stolik. Stał na nim talerzyk z butelką, w którą wetknięta była prawie całkowicie stopiona świeca, a wosk, który z niej spłynął zasechł na butelce. Jakby tego było mało, na talerzyku leżały zżute gumy klientów. Ponieważ na kelnerkę nie spłynęła refleksja, żeby to zabrać, sama przestawiłam butelkę na boczny stolik. Pierwszą rzeczą, którą zrobiła kelnerka, było wzięcie ode mnie kuponów. Jeszcze nie wiadomo było, co zamówimy, a już za to zapłaciliśmy! Przyszła po chwili z zeszytem i kazała mi składać podpisy. Wiem, że taka jest procedura realizacji kuponów, ale pierwszy raz spotkałam się z zapłatą z góry za obiad! Pomyśleliśmy, że może warto byłoby wyjść na ogródek i chwilę się nad tym zastanawialiśmy, a kelnerka stała nad nami po zadaniu pytania: "I co - decydujecie się Państwo wyjść na zewnątrz, czy nie?". Ostatecznie zostaliśmy w środku. Obok nas miała miejsce jakaś rodzinna uroczystość, a gdy goście z niej poszli już do domu, kelnerki zaczęły ustawiać stoliki i krzesła. Problem w tym, że nie unosiły ich, tylko ciągały po podłodze. Hałas był tak duży, że nie dało się rozmawiać. Przeczekaliśmy to z niesmakiem. Menu zostało nam podane w stylu "podająco-rzucającym", ale chyba tylko my się tym przejęliśmy. Na zmiany w zamówieniu kelnerka reagowała westchnieniami i nieprzyjemnym tonem powtarzała to, co zanotowała. Wieprzowina, którą dostałam była niedosmażona - na talerzu po wbiciu widelca pojawiała się czerwona ciecz... Na koniec, aby uniknąć sytuacji nieprzyjemnego rozliczania w obecności rodziny, poszłam do kelnerki, aby uregulować należność za obiad. Okazało się, że wykorzystaliśmy jeden kupon mniej, niż mieliśmy. Przy akompaniamencie głębokich westchnień kelnerka (z pomyłką) wymazała jeden ze złożonych ze mnie wcześniej podpisów, a potem uczyniła to z drugim, już właściwym. Wyszliśmy stamtąd czym prędzej i nie spieszy mi się, aby realizować pozostały kupon...