Opinia użytkownika: Gracey
Dotycząca firmy: Cafe Castellari
Treść opinii: Przyjechaliśmy z siostrą i mamą na lody i kawę. Kelner miał plakietkę informującą, że się uczy, więc zakładaliśmy, że należy mu się wyrozumiałość. Przy zamówieniu zapytałam czy jest krokant (zawsze biorę tam lody z krokantem, przed zmianą graficzną menu figurował on w dodatkach). Bez zastanowienia powiedział że nie ma. Wydało mi się to mało prawdopodobne. Moja siostra zamawiając deser wymieniła owoce, których ma nie być (żadnych owoców leśnych, porzeczek, aronii ani mango) na co usłyszała komentarz, "czy coś w ogóle może być?". Przełknęłyśmy to, chociaż takie zachowanie jest niedopuszczalne (pracując w gastronomii nauczyłam się już, że nie wszystko wolno powiedzieć). Następnie ja wymieniłam owoce, których nie chcę. Deser dostałam jako pierwsza. Kolejny, moim zdaniem błąd - podawanie zamówienia w częściach. Pojawiły się oczywiście owoce, o których mówiłam, że sobie nie życzę. Kiedy moje współtowarzyszki otrzymały swoje zamówienie, mama zauważyła, że nie dostała łyżeczki. Poprosiła więc pana o przyniesienie. On przytaknął, i poszedł przyjąć zamówienie od kolejnego klienta. Moja siostra, zła na niego sama udała się po brakujący sztuciec i zwróciła uwagę menagerowi. Ten podziękował i przeprosił. Kiedy chciałyśmy zapłacić rachunek kolejny raz zawołałyśmy "naszego" kelnera. Poprosiłyśmy o rachunek. Przytaknął, po czym panie obok też o niego poprosiły. Zaniósł im, rozliczył się z nimi i ociągając się przyszedł do naszego stolika. Wizyta była bardzo nieprzyjemna. Na koniec okazało się przy tym wszystkim, że krokant jest, tylko "nowy kolega najprawdopodobniej nie wiedział".