Opinia użytkownika: zarejestrowany-uzytkownik
Dotycząca firmy: Eurodent
Treść opinii: Mam pecha. W ciągu miesiąca zaczęło mi poważnie niedomagać aż 5 zębów. Nic, nic i nagle łup! W Radzyniu pomoc "niespodziewanemu przypadkowi" - czyli osobie, która nie umawiała się na wizytę, a przychodzi z bólem - nierzadko graniczy z cudem. Zlitowała się nade mną i przyjęła mnie pani Z., pracująca - również w ramach NFZ - pod szyldem Eurodentu. Weszłam do poczekalni. Czysto, jasno, na ścianie dwie akwarele. W głębi, tuż przy suficie, podwieszono płaskoekranowy telewizor, wyświetlający kanał Discovery. Mimo że było przede mną sporo ludzi, nie odczułam specjalnie nadmiaru czasu, ponieważ, wraz z pozostałymi pacjentami, oglądałam TV. Weszłam do gabinetu i ulokowałam się wygodnie na fotelu. W tle brzęczało radio. W pomieszczeniu było sterylnie czysto. Obserwowałam nowoczesny sprzęt. Na wyświetlaczu obok mnie - zdjęcia rentgenowskie dwóch zębów. Podeszła do mnie pani Z., której wytłumaczyłam, z czym przyszłam. Obejrzała, co się dzieje, ponakłuwała, poskrobała i zabrała się do roboty. Powiedziała, że zrobi jednocześnie i górną i dolną ósemkę, bo dolna też wkrótce zacznie boleć. Nie przejmowała się zbytnio tym, czy właściciel zębów coś czuje, czy miota się na fotelu, czy nie, tylko ciiiiiiiiach, ciach ciach, ciiiiaaach - po jakichś (góra siedmiu) minutach skończyła. Odeszła i zasiadła przy biurku. Siedzę, siedzę. "Yyy... czy to już koniec?" - zapytałam się pleców pani Z. "Tak." - odpowiedziały plecy. "Ale któryś jest trochę za wysoko zrobiony i mi przeszkadza..." - powiedziałam. "Na górze założyłam fleczer, to się wygryzie" - plecy były nieustępliwe i bały się kalki atykulacyjnej, jak gromu z jasnego nieba. Próbowałam jeszcze raz poprosić, ale pani Z. (ani też jej plecy) nie miała już dla mnie czasu - byłam ostatnią pacjentką i nie zmieściłabym się w czasie pozostałym do końca dnia pracy. Cóż tu po mnie? Wstałam i wyszłam. Hehe. Wygryzie się. No ciekawe, bo w takim razie musi "się wygryźć" albo stała plomba w dolnym zębie, albo kawałek górnego. Czy naprawdę tak ma być, że jako pacjentka, przychodząca niezapowiedzianie z prośbą o pomoc mam być traktowana "na odczepne"? Przecież gdybym mogła to znieść, nie zawracałabym nikomu głowy i umówiłabym się na wizytę (często trzeba czekać nawet miesiąc). Szczerze mówiąc, czego innego spodziewałam się po wyglądzie przychodni, niezłym sprzęcie, a przede wszystkim po nazwie: EUROdent.