Opinia użytkownika: zarejestrowany-uzytkownik
Dotycząca firmy: Biedronka
Treść opinii: Poprzednio pisałam o "Biedronce" na ul Warszawskiej. Wczoraj, przy okazji innych zakupów, odwiedziłam jej starszą siostrę - "Biedronkę" przy ul. Lubelskiej. Już od wejścia spostrzegłam spory ubytek towaru w okolicy chipsów. Mały bałagan w podpisach na półce z pieczywem. Mają atrakcyjne przeceny produktów typu "końcówki kolekcji" - wczoraj np kupiłam sprawną zgrzewarkę do folii za trzy złote! Widać też, że pracownicza ręka dba o to, by klienci pozbawieni taktu, nie buszowali, nie otwierali opakowań i nie robili bałaganu, często uszkadzając przy tym produkty działając na szkodę i sklepu i innych klientów [tak niestety jest w Lidlu]. Podczas mojej wizyty, pani prowadziła przed sobą specjalny wehikuł, sprzątający podłogę. Za plus osobiście mogę też uznać to, że ani razu nie zadzwonił ten dzwonek, od którego zawału można dostać - może go wreszcie usunęli? Cierpliwi, kulturalni, zorientowani w topografii sklepu. A teraz UWAGA: przed Państwem kulminacyjny moment mojej wypowiedzi i Gwóźdź Programu: zważyłam trzy, średniej wielkości pomidorki na wadze kontrolnej. Niewiele ponad pół kilo. Super. Zrobiłam zakupy, zapłaciłam przy kasie. Sprawdzam paragon... cud! Cud! Ludzie, cuda się zdarzają!! Okazało się, że kasa zrobiła czary-mary i z niewiele ponad 500g zrobiło się sporo ponad 700g. Tylko cud może to wyjaśnić, ma się rozumieć. Ogółem budynek i wnętrze raczej nie odstrasza, aczkolwiek przydałoby się czasem wziąć ściereczkę i przetrzeć szyby z zewnątrz, posprzątać niedopałki i paragony przed wejściem, wstawić dodatkowy kosz na śmieci bliżej kas, a nie tylko w wiatrołapie (jak na razie jest tam tylko pojemnik na zużyte baterie).