Opinia użytkownika: zarejestrowany-uzytkownik
Dotycząca firmy: MOSiR Łomża Pływalnia nr 1
Treść opinii: Jak w ponad 60-tysięcznym mieście spędzić aktywnie sobotnie popołudnie? Niestety, poza jedyną kryta pływalnią miasto nie oferuje nic innego. Nie zrażając się więc krytycznymi i jednocześnie niekoniecznie obiektywnymi opiniami na lokalnym portalu internetowym postanowiłem empirycznie sprawdzić poziom oferowanych usług. Przed godziną 16 wsiadłem do samochodu i pojechałem w kierunku basenu. Przed pływalnią odkryłem, że kolejny atak zimy zaskoczył nie tylko drogowców, ale też obsługę basenu. Parking był nie odśnieżony, było bardzo ślisko, mało nie wywinąłem przysłowiowego orła. Na szczęście przy schodach była przenośna tablica (używana prawdopodobnie podczas zmywania podłogi) głosząca, że jest ślisko. Mała to pociecha, ale miło przekonać się że jednak kupiłem dobre buty i rzeczywiście aura spłatała figla. Można oczywiście odgarnąć śnieg, posypać piaskiem, ale... wystawienie tabliczki jest łatwiejsze. Wewnątrz budynku powitała mnie miła, szczupła recepcjonistka, uiściłem opłatę i udałem się do szatni. W przebieralni nie było tłoku, ale znów dostałem pasek basenowy z innym numerkiem niż na szafce, ale zaraz zaraz... no tak, po kilku miesiącach od generalnego remontu nadal na szafkach mamy po dwa numery – jeden wytłoczony trwale i drugi nabazgrany markerem. Pytam się więc po raz kolejny – za co pieniądze bierze pseudo-informatyk oraz pseudo-dyrekcja pływalni. Czy nie można zamówić i zaprogramować pasków basenowych, aby wszystko wyglądało estetycznie? Po przebraniu się przeszedłem do śluzy z prysznicami. Niestety miejsc do umycia się jest zdecydowanie za mało. Następnie udałem się do hali basenowej, po drodze musiałem przeskoczyć nad brodzikiem z dezynfekująca cieczą, bo w środku pływało „coś”. „Obcy” przypominał kształtem resztki tekstylnej skarpetki, ale wolałem nie ryzykować kontaktu. W sali pływalni stwierdziłem, że w środku jest dosyć dużo kąpiących się, ale jeszcze nie tak tłoczno żeby swobodnie popływać. Zająłem jeden z torów i oddałem się aktywnemu relaksowi. Podczas kolejnych długości pokonywanych stylem klasycznym i grzbietowym stwierdziłem, że ratownicy kompletni nie są zainteresowani wykonywaniem swoich obowiązków. Zajęci byli głównie siedzeniem w swojej kanciapce i rozmowami między sobą. Przypominam, że była sobota, na pływalni było obecnych sporo dzieci, więc na mój głupi rozum powinni być raczej bardziej aktywni i obserwować ludzi w dwóch różnych miejscach na terenie basenu. Po jakimś czasie zaobserwowałem, że kilka osób (w tym młodzież) beztrosko skacze sobie do wody. Żaden z ratowników nie zareagował, mimo że w regulaminie pływalni jest wyraźny zakaz skoków do wody, a na ścianach wisi wiele wielkich piktogramów zakazujących takiego korzystania z pływalni. Czy trzeba czekać na kolejne nieszczęście? Przypomnę, że w maju 2010 na terenie pływalni w Łomży zdarzył się wypadek, dziewczynka walczyła o życie, teraz jest częściowo sparaliżowana. Być może w tamtym przypadku obsługa nie ponosi odpowiedzialności, ale lekceważący stosunek ratowników do swoich obowiązków jest zastanawiający. Po godzinie pływania udałem się z powrotem do przebieralni, ubrałem się i udałem się w kierunku miejsca z suszarkami. Na ścianie złowrogi, kilkukrotnie powtórzony napis głosił, że „Zabrania się korzystania z prywatnych suszarek w strefie mokrej”. A gdzie jest wzmiankowana „strefa mokra”. Czy zaczyna się za drzwiami przebieralni, czy za linią recepcji. Nigdzie, nawet na tablicy informacyjnej, nie ma wiadomości na ten temat. Na wszelki wypadek nie podłączałem swojej suszarki do gniazdek na ścianie, skorzystałem z suszarek będących na wyposażeniu. Niestety jedna suszarka gdzieś zniknęła, pozostało po niej tylko miejsce na ścianie, a z kolejna przypominała automat telefoniczny z poprzedniej epoki. (Młodszym przypomnę, że w większości przypadków miał on urwaną słuchawkę). Na szczęście znalazłem działający sprzęt wysuszyłem włosy i czym prędzej czmychnąłem do domu. W sumie – duży minus, głównie za porządek przed i wewnątrz pływalni oraz za nie do przyjęcia zachowanie ratowników.