Zgłoś nadużycie

Opinia użytkownika: zarejestrowany-uzytkownik

Dotycząca firmy: Raiffeisen Digital Bank

Treść opinii: Po pracy szybko biegłam do jednego z oddziałów Polbanku, ponieważ koniecznie musiałam zrobić przelew. Niestety od dłuższego czasu nie miałam dostępu do konta internetowego, dlatego też w tym celu musiałam specjalnie udać się do placówki. "Na szczęście" jeden z oddziałów czynny był do 18, a nie do godz 17 jak większość. Wpadłam do banku niemalże zdyszana. Ucieszyłam się, gdy dostrzegłam, że przy kasie nie ma kolejki więc od razu skierowałam się do kasy. Podeszłam do lady i głośno powiedziałam dzień dobry. W tej samej chwili zauważyłam że pracownik rozmawia przez telefon. Z pewnością zauważył moją obecność, jednak nawet nie spojrzał na mnie i z głową zwieszoną w dół kontynuował rozmowę. Odeszłam parę kroków, aby nie przeszkadzać. Byłam pewna, że pracownik za chwilę skończy i mnie obsłuży. Jednak się myliłam. Po 3 minutach zaczęłam się rozglądać, czy przypadkiem nie ma gdzieś wywieszonej kartki, że kasa jest nieczynna. Po pięciu minutach, zaczęłam spacerować blisko lady kasy, aby pracownik zainteresował się mną. Niestety moje zabiegi były nieskuteczne! Byłam ciepło ubrana, w banku również było ciepło i dodatkowo ciśnienie mi się jeszcze podnosiło z powodu zupełnego braku zainteresowania moja osobą. Po jakimś czasie do kasy podeszły jeszcze dwie osoby. Myślałam, że skoro zrobiła się kolejka to pracownik w końcu zareaguje! Niestety to również nie pomogło. Staliśmy wszyscy i czekaliśmy, aż pracownik przestanie rozmawiać przez tel. Gdyby chociaż na chwilę przerwał rozmowę i powiedział coś w stylu "przepraszam najmocniej, ale muszę koniecznie dokończyć rozmowę" to przynajmniej wiedziałabym, że zostanę obsłużona, a tak w ogóle nie wiedziałam co się dzieje!!! Dokładnie nie wiem ile czasu minęło, ale jakimś cudem pracownik odłożył słuchawkę. Podeszłam więc ponownie do lasy kasy, ale pracownik wstał i odszedł. Wyszedł za kasę i dopiero wówczas się odezwał: "przepraszam, ale sami widzicie co się dzieje, zaraz wrócę" i poszedł do pomieszczenia za szybą. Nie, właśnie nie wiedzieliśmy co się dzieje! Nikt nam nie powiedział! Byłam naprawdę zdenerwowana! Po około 2 minutach pracownik wrócił i w końcu zajął się moja sprawą, ale wówczas byłam tak wrogo do niego nastawiona, że jak zaproponował mi założenia jakiegoś konta to chyba strasznie zaczęłam na niego warczeć, ale sam sobie zasłużył!