Opinia użytkownika: zarejestrowany-uzytkownik
Dotycząca firmy: Maximix
Treść opinii: Mała Zosia uwielbia chrupki kukurydziane więc w domu musi być ich zawsze pod dostatkiem. W ostatni sobotni wieczór poszedłem do sklepu, aby uzupełnić nadwątlone zapasy. Skierowałem swe kroki do sklepu samoobsługowego firmy Maximix. Sklep ten mieści się w Łomży w dobrym punkcie w centrum osiedla mieszkaniowego. Przed sklepem, mimo wieczornej pory, stwierdziłem że po roztopieniu się śniegu pozostało wokół sklepu kilka dorodnych psich kupek, wiele niedopałków i ze dwie buteleczki po maleńkiej wódeczce. Nie sprawiało to korzystnego wrażenia, dziwne że właściciele nie zadbali o czystość wokół sklepu. Po wejściu wziąłem koszyk i zacząłem się przeciskać między regałami. Tak, przeciskać, gdyż w tym sklepie przejścia między półkami są bardzo wąskie, miejscami wręcz nie sposób się minąć z inną osobą, a już w ogóle nie wyobrażam sobie robienia zakupów z wózkiem dziecięcy, gdyż jest to nie możliwe. W tym punkcie handlowym jest najwyraźniej za mało miejsca w stosunku do ilości towaru, wszystko jest na tzw. „kupie”. Niektóre towary są praktycznie niedostępne dla osób starszych, albo zbyt niskich. Na sali sprzedaży zauważyłem dwie pracownice, zapytałem więc gdzie znajdę poszukiwany towar. Pani wskazała niekreślonym ruchem ręki - „Ooo tam..”. Zdziwiłem się bardzo, gdyż w takiej Biedronce, którą uważałem za podlejszy gatunek sklepu, pracownicy praktycznie zawsze zaprowadzą klienta do właściwej półki. Mimo braku współpracy ze strony personelu znalazłem półkę z chrupkami kukurydzianymi które były w kilku gatunkach, niestety nie na wszystkich rodzajach były ceny. Na szczęście na „zosinych ulubionych” cena była, więc włożyłem dwie paczki do koszyka. Przy okazji zerknąłem na ceny kaszek i z osłupieniem stwierdziłem, że ceny są horrendalnie wysokie, średnio około złotówki niż w pobliskim Kauflandzie. Następnie podszedłem do kasy. Kasjerka policzyła towar, niestety bez entuzjazmu i bez uśmiechu. Była po prostu (jak to nazywam) służbowo uprzejma. Po zapłacie otrzymałem paragon, ale z pewnym ociąganiem ze strony obsługującej mnie pani. Na paragonie same „kwiatki”; brak polskich liter w nagłówku firmy, nazwa ulicy pisana małą literą. Dziwne, że właściciele przepuścili taki bubel, wszak paragon ma być także reklamą firmy, a nie budzić śmiech. Poza tym na paragonie zamiast jasnej i wyraźnej nazwy towaru, czyli chrupek kukurydzianych było „TMB tygryski pałeczki”. Po powrocie uśmialiśmy się z żoną i stwierdziliśmy że handel tygrysem, jako gatunkiem ginącym, jest przestępstwem. Niestety wizyta w sklepie nie zachęciła mnie do następnej, i pewnie takowa długo nie nastąpi. Wysokie ceny, ciężko dostępny towar, obsługa nie zainteresowana klientem... Bardzo duży minus.